Lekcje zdalne moich dzieci sprawiły, że wszystkie moje obowiązki przeszły na dalszy plan. Ciągle się z czymś nie wyrabiam, żeby nadrobić stracony czas, robię kilka rzeczy naraz, a efekt jest taki, że jestem ciągle wkurzona i zmęczona.
Syn jest w pierwszej klasie, córka w trzeciej. Teoretycznie powinni sami ogarniać lekcje zdalne, w praktyce wciąż potrzebują mojej pomocy albo wsparcia. - Mamo, gdzie jest ładowarka do komputera? - Mamo, zobacz, czy dobrze wysłałam to zadanie? - Mamo, skończył się kolorowy papier, a ja na jutro muszę zrobić żabkę w jeziorze.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Chyba nie ma pani dwójki dzieci którym trzeba pomagać w godzinach pracy. Rodzice rzadko maja czas na czytanie i seriale na netflixie. Singlom łatwiej jest olać stratę prania i pojsc pobiegać potem zarzucić serial.