– Od czasu badań nad FOMO mam żelazną zasadę: nie zabieram smartfona na spacery z rodziną – mówi dr Anna Jupowicz-Ginalska, inicjatorka badania i jedna z autorek opublikowanego kilka dni temu raportu „FOMO. Polacy a lęk przed odłączeniem”. – Największym zaskoczeniem tego badania jest to, że na FOMO cierpią w Polsce już 4 miliony osób. Te wyniki są dla nas ważnym sygnałem alarmowym.
FOMO, czyli goń króliczka
Z badań przeprowadzonych na polskich internautach wynika, że gdy osoby z wysokim FOMO (ang. Fear of Missing Out) nie mają dostępu do social media, pojawia się u nich poczucie nudy oraz wrażenie wypadania z obiegu. U niektórych dodatkowo: niepokój, strach, a nawet objawy somatyczne typu: nudności, zawroty głowy, bóle brzucha czy większa potliwość. Przebywanie bez smartfona budzi niepokój u co drugiego fomersa, 28 proc. badanych odczuwa dyskomfort, gdy telefon milczy lub gdy nie pojawia się powiadomienie z serwisu społecznościowego. Dr Anna Jupowicz-Ginalska tłumaczy obrazowo FOMO jako próbę nieustannego gonienia za króliczkiem. – Jak już się złapie jednego, to jest się niezadowolonym, że nie złapało się reszty króliczków, bo może tamte były bardziej atrakcyjne, i z tego wynika poczucie frustracji. To, że obecnie jesteśmy nieustannie podpięci do reszty świata, podbija tę chęć pogoni – i to jest mechanizm FOMO – opowiada.
FOMO wpływa na samoocenę
Z raportu wynika, że osoby wysoko sfomowane są bardzo krytyczne wobec siebie. Nie potrafią podać zbyt wielu powodów do dumy, deklarują, że często czują się bezużyteczne, wręcz do niczego. – Fomersi charakteryzują się niższą samooceną w porównaniu z przeciętnymi użytkownikami internetu – mówi dr Jupowicz-Ginalska. – Skłonność do negatywnego myślenia o sobie jest niewątpliwie związana z nieustannym porównywaniem się z innymi ludźmi.
Częste przebywanie na platformach społecznościowych pogarsza sprawę. Zdaniem inicjatorki badania jest to koło zamknięte: czujemy niedobór informacji, bywania, więc wchodzimy na media społecznościowe i nagle zalewa nas fala informacji, oznaczeń, udostępnień, komentarzy i lajków. Nie możemy tego wszystkiego przeczytać, nadgonić i w efekcie wychodzimy z jeszcze większym poczuciem niedosytu i przytłoczenia. – FOMO jest jednocześnie i przyczyną, i skutkiem – to zjawisko, w które sami się wtłaczamy – podkreśla ekspertka.
Osoby z grupy high FOMO częściej mają konta na więcej niż trzech portalach społecznościowych, więc o odczucie zalania informacjami nietrudno. Do tego jednorazowo spędzają na platformach społecznościowych więcej czasu – o ile przeciętnym internautom zajmuje to od kilku do kilkunastu minut, o tyle wśród osób z high FOMO trwa to znacznie dłużej (6-30 minut – 24 proc., 31-59 minut – 11 proc.).
Digital wellbeing
Fomersi korzystają z mediów społecznościowych w dość nietypowych okolicznościach: aż 25 proc. używa social mediów podczas prowadzenia samochodu (chodzi tu zarówno o oglądanie filmików, jak i nagrywanie swojej jazdy i wrzucanie do internetu), 29 proc. podczas przechodzenia przez ulicę, 37 proc. podczas wykładu czy lekcji i 20 proc. podczas mszy. Aż 35 proc. przyznaje, że często zdarza im przedłożyć platformy społecznościowe nad chwile spędzane z bliskimi, a 27 proc. przyznaje że zawala z tego powodu obowiązki zawodowe.
– To my decydujemy, czy podczas spotkania z rodziną wyciągniemy telefon i zignorujemy bliskich – mówi dr Anna Jupowicz-Ginalska. I podkreśla, że nie powinniśmy demonizować urządzeń mobilnych, bo pozbycie się telefonu w dzisiejszym świecie nie jest możliwe – media cyfrowe są towarzyszem dnia codziennego. Chodzi o to, żeby mądrze z nich korzystać. – Zależy mi na tym, żeby propagować digital wellbeing, czyli nurt nawołujący do świadomego zarządzania czasem, który spędzamy przed ekranami smartfonów i komputerów. Jeżeli chociaż część ludzi, którzy zaznajomią się z wynikami badań, stwierdzi, że faktycznie, jest coś na rzeczy i mogliby bardziej zająć się życiem rodzinnym lub poświęcić ten czas dla siebie, to odniesiemy olbrzymi sukces – podsumowuje.
Wyloguj się z sieci, zaloguj się w życiu – rady Brooke McAlary, autorki książki „Powoli. Jak żyć we własnym rytmie”
- Rób regularne przerwy
Każdego dnia spędzaj trochę czasu zupełnie offline – wybierz się na spacer bez telefonu albo na dwie godziny zamknij go w szufladzie. Regularne przerwy od gapienia się w ekran są cennym buforem między tobą a światem online. Postaraj się też wyznaczyć 24 godziny w tygodniu (np. od soboty do niedzieli w południe), kiedy całkowicie się rozłączasz – nie używasz mediów społecznościowych, maila ani telefonu.
- Pozbądź się przypominajek wzrokowych
Dzięki usunięciu wizualnych wskazówek, takich jak symbol nieotwartego maila albo powiadomienia z mediów społ., eliminujemy zastrzyk endorfin, który dostajemy za każdym razem, kiedy czerwony znaczek mówi nam, że ktoś nas zauważył, lubi albo nas potrzebuje. Zamiast tego: jeśli nad czymś pracujesz, schowaj telefon do szuflady. Zamknij skrzynkę mailową na komputerze i sprawdzaj ją tylko co godzinę lub dwie. Przesuń wszystkie aplikacje społ. na ostatni ekran smartfona, tak żeby nie widzieć powiadomień za każdym razem, kiedy sięgasz po telefon.
- Przeglądaj media społ. tylko na jednym urządzeniu
Wybierając tylko jedno urządzenie do korzystania z mediów społ., ograniczasz okazje do rozpraszania się. Jeśli postanowisz, że sprawdzasz Facebooka i Twittera tylko na komputerze, automatycznie oszczędzasz czas, który przedtem pożerało ci przewijanie ich na smartfonie, bo za każdym razem musisz usiąść przy stole i włączyć komputer. Dzięki temu, że proces jest trochę mniej wygodny, ograniczasz pokusę bezmyślnego skrolowania.
- Wyznacz ograniczenia czasowe
Przetestuj prawo Parkinsona (zgodnie z którym pracę rozciągamy tak, żeby wypełnić czas przeznaczony na jej ukończenie) i ogranicz czas, który każdego dnia poświęcasz na media społecznościowe. Istnieje wiele aplikacji i wtyczek pozwalających ci wyznaczyć konkretną liczbę minut, którą możesz spędzić na danej stronie.
- Weź urlop cyfrowy
Dłuższa przerwa – długi weekend czy 2-3 wolne dni – to wspaniała okazja, żeby stopniowo pozbyć się bodźców i odkryć nowe pokłady myśli i uczuć. Dodatkowy bonus w postaci spokoju, przepływu kreatywności i odpoczynku sprawia, że po takiej przerwie pracuje się wydajniej.
- Odłącz się
Jeśli nie możesz wziąć cyfrowego urlopu, pojedź na kilka godzin za miasto, w miejsce bez zasięgu, i rozkoszuj się ciszą. To dobra okazja, żeby uświadomić sobie, jak wiele energii pochłania nieustanne bycie online.
*Badanie przeprowadzone przez firmę analityczną Dscout, dokładnie naliczono 2617 dotknięć na dobę. Jako dotknięcie ekranu uznawano każdą interakcję z telefonem – wpisanie tekstu z klawiatury ekranowej, zrobienie gestu na ekranie czy przesunięcie zawartości ekranu