Złapanie dziecka wbiegającego na ulicę ma uchronić je przed wypadkiem. W tej samej sytuacji klaps nie jest już ochroną, ale okazaniem frustracji rodzica. To drugie zachowanie nie nauczy dziecka uwagi na drodze, ale spowoduje jedynie ból, smutek i żal.
Tymczasem, powstają kolejne poradniki, które mówią o tym, że klaps to jak najbardziej dobrą metodą wychowawczą. Takie informacje uzyskamy choćby w wydanym przez wydawnictwo kościoła baptystów poradniku "Pasterz Serca Dziecka" autorstwa Tedd'a Trippa. Tłumaczy on dlaczego warto karać dzieci za pomocą klapsów. Instruuje też jak to zrobić (poinformować dziecko za co i ile klapsów dostanie, zdjąć pieluszkę lub kalesony, położyć na kolanie, wymierzyć karę, ubrać dziecko, a następnie powiedzieć, że się je kocha i ma się nadzieję, że kara już nigdy nie będzie konieczna). Po licznych negatywnych komentarzach ze strony ekspertów w dziedzinie wychowania, wydawnictwo poinformowało o zawieszeniu sprzedaży i dalszej dystrybucji książki.
Psychologowie, pedagodzy i lekarze są zgodni: by mądrze wychowywać, trzeba odróżnić „siłę ochronną“ od przemocy.
Wszelkie formy przemocy wobec dziecka niszczą jego poczucie odrębności i własnej wartości. Podcinają skrzydła i nie pozwalają wyjść poza strefę kontroli, czyniąc z młodego człowieka jednostkę uzależnioną od opinii innych, niepewną siebie i zamkniętą. Każde zdarzenie czy zachowanie, zapamiętywane pod wpływem strachu, zdaniem Alice Miller - szwajcarskiej psycholożki i autorki książki „Zniewolone dzieciństwo. Ukryte źródła tyranii” - jest od razu wrzucane do pamięci długotrwałej. W periodyku „American Journal of Psychiatry” przedstawiono pod koniec 2017 roku wyniki badania pokazujące, że u ludzi, którzy doświadczyli bicia, inaczej rozwinął się mózg. Jest w nim mniej istoty szarej w rejonach odpowiedzialnych za myślenie i przetwarzanie informacji.
Klaps: efekt odrobionej pracy domowej
Dorośli sięgają po przemoc z dwóch powodów: pozwala im budować poczucie władzy i jest efektem osobistego doświadczenia przemocy w okresie dziecięcym. Klaps powoduje u dziecka strach i lęk, zabiera mu pole manewru: chęć dyskusji, wyrażenia sprzeciwu oraz naturalną potrzebę samoobrony. Przemoc wygłusza w dziecku emocje, kodując na stałe zachowania agresywne jako sposób na osiągnięcie celu.
Klaps używany jest w każdej sytuacji: gdy dziecko nie słucha, nie wykonuje poleceń dorosłego lub gdy wykonuje je inaczej, niż dorosły sobie wyobraża. Nikt nie rodzi się z zakodowaną agresją, a przemoc nie jest uwarunkowana genetycznie. To właśnie zachowania opiekuna kształtują stosunek dziecka do przemocy w późniejszym życiu: czy stanie się ona wzorcem, czy będzie rzeczą absolutnie nieakceptowalną.
To, czy dziecko będzie szczęśliwym dorosłym, umiejącym nie tylko radzić sobie z własnymi emocjami, lecz także chronić swoje granice, a także czy w przyszłości stanie się katem, zależy w ogromnej mierze od tego, jak będzie wyglądać jego najwcześniejszy okres życia i jakie relacje będzie budować z dzieckiem jego opiekun.
Zdrowe relacje w trzech punktach
O tym, że agresja jest zła i nie wolno się złościć, słyszymy od urodzenia. Nie łudźmy się: nie ma możliwości tworzenia wzajemnych relacji bez poczucia złości: jest ona naturalną reakcją, także ochronną, na to, co nas otacza. Mamy do niej prawo zarówno my, jak i dzieci. Ważne jednak, by nauczyć się mądrze wyrażać złość.
Umiejętność nazywania własnych emocji to podstawa w budowaniu relacji z dzieckiem. Mówienie o tym, że czuje się złość, smutek czy żal, jest tak samo ważne jak mówienie o szczęściu czy zadowoleniu. Co więcej, nazywając emocje, dajemy sobie furtkę do tego, by je wyrazić: by płakać, krzyczeć, zamknąć się w pokoju czy w reszcie wyjaśnić, co jest powodem naszego samopoczucia.
Dziecko też musi mieć możliwość wyrażania emocji: roczne dziecko odczuwające smutek będzie płakać, dwulatek może w przypływie złości rzucić zabawką, a trzylatek ugryźć.
By móc zrozumieć złość, konieczna jest empatia. Umiejętność współodczuwania, jak również próba zobaczenia sytuacji z pozycji drugiej osoby. U dzieci zachowania empatyczne są szczególnie łatwe do zaobserwowania. Za sprawą neuronów lustrzanych dzieci niczym barometr zaczynają naśladować czy współodczuwać emocje innych. Przykład: gdy pokłócisz się z partnerem, twoje dziecko jest zdenerwowane i zaczyna np. gryźć tatę albo krzyczeć na ciebie. Ale empatia to także nieocenianie zachowania innej osoby, danie prawa do posiadania własnych emocji i ich wyrażania.
Asertywność jest z kolei kompetencją pozwalającą chronić siebie i swoje granice. Zdaniem pedagoga i psychoterapeuty Jespera Juula to właśnie umiejętne wyznaczanie swoich granic pozwala na budowanie relacji opartych na poczuciu bezpieczeństwa. Zarówno rodzic, jak i dziecko mają prawo to chronienia własnych potrzeb emocjonalnych czy fizycznych. Nauczenie dziecka tej umiejętności i szacunku do tego, że druga osoba ma prawo do własnej opinii, jest rzeczą niezbędną, by budować zdrowe relacje nie tylko na płaszczyźnie rodzic – dziecko, ale także dziecko – reszta społeczeństwa.
Rodzic ma prawa i obowiązki względem dziecka. Ważne jest też uzmysłowienie sobie tego, że to osoba, która sprawuje władzę (opiekę), odpowiada za jakość relacji z osobami mu podlegającymi. Tak jest w korporacji, szkole, ale też w rodzinie.
To szczególnie istotne dla tworzenia relacji opartych na wzajemnym zaufaniu: bez przemocy i manipulacji.
I jeszcze uzupełnienie. Moje dziecko poznało termin ?kary cielesne? już w niemowlęctwie - to hasło oznaczało, że niechybnie nadciągają łaskotki :-)
To są różnice pokoleniowe. Więcej empatii i zrozumienia. Nasi przodkowie palili czarownice. Widzi Pan jak postepowy o nowoczesny był Pana ojciec,który tego nie robil
Dokładnie tak. Niewyobrażalne jest dla Polaka, ze dziecko może mieć te same prawa, co dorosły. I nie dotyczy to tylko tępego luda. Spotkałam sie z takim poglądem także u osób wykształconych, inteligentnych, i - wydawałoby sie - światłych.
Jednocześnie obserwuję, ze takich osób jest coraz mniej. Coraz więcej ludzi stawia na opisany w artykule sposób budowania więzi z dzieckiem.
Nie chodzi o to, że wyżywają się, tylko że stosują nieskuteczną i przeciwskuteczną w zasadzie "metodę" wychowawczą, która nie jest metodą. Jest pójściem na skróty. Mnie też zdarzyło się dać moim dzieciom klapa i przyznaję - głównie z bezradności, zmęczenia frustracji. Czego miałam świadmość zaraz po tym, jak mi "ręka poleciała". Musiałam się nauczyć, jak osiągnąć pożądany przeze mnie efekt innym sposobem. Udało się. Cudowne, mądre, ogarnięte i dojrzałe społecznie dzieci w wieku 19 i 16 lat. Prawda, że z nosem w telefonie i komputerze - takie czasy. A my gdzie teraz jestesmy?
Skuteczna na krótka metę. Jak ktoś chce wychować dziecko które stosuje się do zasad tylko dlatego ze czuje strach przed własnym rodzicem to gratuluje ale Wasz wybór, ale pamiętajcie jedno. Kary fizyczne są karalne w Polsce. A poza tym widać tutaj jak bardzo poważny jest opór przed zdaniem sobie spready jaka krzywdę wyrządza własnemu dziecku, jak widać po komentarzach niewielu ma do tego odwagę.
no tak... ale zaraz zaraz: kto powiedzial, ze dzieci wolno bic a doroslych juz nie? dlaczego przemoc jest relatywizowana? ci klapsujacy komentatorzy tez pewnie nie chcieliby sami dostac w morde. no a jednak dziecko trzasnac mozna, bo to jakoby aspekt wychowawczy... co za debilizm...
Jestem szczęśliwy, jestem spełniony, mam dom, ogród, fach w ręku. Jestem zaradny, uśmiechnięty i umiem liczyć.
No to weźmy roszczeniowych pacanów, dzieci pokolenia gimnazjum i nosa w telefonie. Dodajmy do tego roszczeniowych rodziców który myślą że dzieci wychowa im szkoła a oni żeby mieć więcej wolnego od swoich "bachorów"to załatwiają im papiery o ADHD, dysleksji i innych takich.
No i zderzamy dwa pokolenia:
- moje zaradne umiejące myśleć
- młode bezradne które zawsze dostawało dyplom za ostatnie miejsce...
Zobaczcie co się stało... mamy pokolenie sierot intelektualnych od których wymagamy jedynie spokoju. A jak coś odwalą - to dostają nowy telefon żeby się uspokoiły.
Dlatego w USA tak popularne są szkoły z internatem i wojskową dyscypliną. W Stanach 20 lat temu przechodzili to co my przechodzimy teraz. Jakoś nikt tam nie powie o "zakazie klapsa" czy "wychowaniu bezstresowym" bo są to synonimy dzieciaków które są zwykłymi bałwanami.
Jakoś nie czuję czytając twój post że jesteś szczęśliwy. Raczej sfrustrowany, pogardliwy i zawistny wobec tych, którzy nie dostawali klapsa i teraz czują się swobodniej w życiu. Dzieci z ADHD mają najczęściej rodziców niezrownowazonych, używających przemocy fizycznej i /lub psychicznej. No ale w PL wciąż za mało wrażliwości, empatii i wiedzy.
Moim zdaniem udało się to Panu POMIMO tych kar fizycznych, obrzydliwych zreszta, a nie DZIĘKI nim. I gratuluję Panu. Jestem przeciwna z całej swojej mocy, doświadczenia i wiedzy przeciwko klapsom.
Najlepiej iść na demonstrację, skakać i machać rękami pod nosem szczypiących pisowskich oprawców i krzyczeć na nich ZOMO.
Człowiek się porusza, dotleni, a potem jeszcze będzie miał zdjęcie na rozkładówce w GW.
spireladaj sątd
to klasyczny przykład niemądrego wyrażenia złości ;)
robisz z tego bijącego serca PiSss jakąś formację odmiennej orientacji - kiedyś opisałeś ich jako głaszczących, teraz szczypiący, a kiedy zaczną gryźć krzycząc 'ty niedobry brutalu' ?
Znęcanie się - TAK. Klaps - NIE.
Sam obrywałem nie raz i jakoś nie czuję się nieszczęśliwy. Zdarzało się, że i moje dzieci obrywały a są szczęśliwe.
Większość Polaków obrywała w dzieciństwie, takie były metody wychowania i w dużej mierze nadal takie są, bo się sprawdziły. A statystyka mówi, że większość Polaków czuje się szczęśliwa. Więc to stwierdzenie jest bzdurą do kwadratu.
Za to KAŻDE UOGÓLNIENIE zawiera w sobie kłamstwo.
To oznacza tylko tyle, że nie zrozumiał Pan artykułu, to jest rozumie go Pan bardzo dosłownie, literalnie, jakby czytał Pan instrukcję obsługi odkurzacza.
A jak byś się poczuł gdybyś dostał klapsa np. od szefa?
To zależy od szefa. Gdyby był atrakcyjną blondynką...
ja wcale nie czuje się z tego powodu szczęliwa i nigdy nie czułam, a moi rodzice są dzis na starość sami, właśnie za to jacy byli wobec mnie
*Większość Polaków obrywała w dzieciństwie, takie były metody wychowania i w dużej mierze nadal takie są, bo się sprawdziły.*
Sprawdziły sie? To spójrz na tę ohydę, która toczy nasz kraj - to właśnie wynik tych *metod wychowawczych*?
BTW - te *metody wychowawcze* są karalne. Tak tylko przypominam. Ale w kraju, w którym zakaz palenia to taka tabliczka, czerwona flaga na plazy to tylko sugestia, a zakaz parkowania jest dla idiotów - bicie dzieci (czyli tez klapsy) jest ok. Ciemny i durny lud wie.
Znak zapytania to literówka.
Znam blisko kogos, kto byl bity czesto w dziecinstwie i tez uwaza wyrosl na porzadnego czlowieka i ze dobrze go wychowano. Niestety tak tylko sobie wmawia, bo zycie ma chaotyczne, relacje z innymi napiete, zona go nie cierpi i czeka na okazje do odejscia, ludzie za plecami podsmiewuja sie z niego. Ma zbabrane zycie, wierzy w przemoc i uparcie twierdzi ze jest szczesliwy i ze wszyscy go podziwiaja.