Aneta, 33 lata:
Od jakiegoś czasu spotykam się z chłopakiem, który wcześniej długo z nikim nie był, więc naturalnym sposobem jego rozładowania była masturbacja. Niby nic takiego, ale po tym doświadczeniu okazuje się, że moja pochwa to jest za mało nacisku, że seks nie jest wystarczająco intensywny – bo jak rozumiem, nie przypomina seksu z jego ręką… Ma więc problemy z dojściem, rozprasza się. Przez to seks, który dla mnie jest przyjemny – bo dla mnie wszystko jest OK – przestaje taki być, no bo jakby nie mam w tym partnera albo mam takiego, który kończy sam ze sobą na mnie… Co ja mam z tym zrobić?
Odpowiada Michał Pozdał, psychoterapeuta i seksuolog. Na Uniwersytecie SWPS prowadzi zajęcia z zakresu rozwoju psychoseksualnego dzieci i młodzieży, seksualności kobiet i mężczyzn, orientacji psychoseksualnych i psychoedukacji młodzieży. Od kilkunastu lat pracuje w obszarze pomagania oraz psychoedukacji. Założyciel i kierujący pracą zespołu Instytutu Psychoterapii i Seksuologii w Katowicach, gdzie prowadzi swoją praktykę kliniczną.
„Sama niczego Pani z tym nie zrobi, dlatego warto porozmawiać najpierw z partnerem, jak on ocenia zaistniałą sytuację i czy w ogóle stanowi ona dla niego problem. Po latach stosowania masturbacji jako głównego sposobu rozładowywania napięcia seksualnego może dojść do wykształcenia się pewnych uwarunkowań. Uwarunkowania masturbacyjne mogą dotyczyć zarówno intensywności doznań, jak i stosowanych bodźców. Jeżeli Pani partner faktycznie przyzwyczaił się do osiągania orgazmu w określony sposób, może to utrudniać Wasze współżycie.
Najprostszym sposobem zmiany będzie powstrzymanie się przez partnera przez dłuższy czas od jakichkolwiek form autoerotyzmu i przekierowanie całego powstałego napięcia na seks z Panią.
Proszę jednak pamiętać, że latami powstające uwarunkowania nie zmieniają się w ciągu kilku tygodni, a chęć współpracy ze strony partnera będzie czynnikiem determinującym ewentualny sukces.”