Często wraca pani do Polski?
Nigdy nie myślałam, że opuszczam Polskę w jakiś definitywny sposób. Odkąd pracuję w Stanach, nie było roku, w którym nie przyjechałabym przynajmniej raz do kraju. W latach 80. i 90. bilety lotnicze sporo kosztowały, a ja i mój mąż byliśmy na początku kariery, z niewielkimi stypendiami. Pamiętam, jak po wylądowaniu w Polsce mówiłam, że gdy przejdę się po poznańskiej Starówce, to możemy wracać do Stanów. W Poznaniu spędziłam dzieciństwo i skończyłam studia. Tutaj mieszka mój brat z rodziną. Teraz spędzam w Polsce kilka miesięcy w roku.
Podobno w dzieciństwie marzyła pani, żeby zostać sportowcem i wygrać Wyścig Pokoju.
Dopiero po latach zorientowałam się, że kobiety nie biorą udziału w Wyścigu Pokoju, co zresztą do dziś się nie zmieniło. W szkole podstawowej fascynował mnie znany wtedy kolarz Stanisław Królak. Pierwszy polski zwycięzca Wyścigu Pokoju. Przeżywałyśmy z koleżanką te wielkie emocje podsycane przez spikerów radiowych. Mój ojciec uprawiał sport i zarażał tym swoje dzieci. W 1948 roku był mistrzem Polski w biegu na 100 metrów. Skakałam w dal, biegałam. Nie miałam warunków fizycznych do sportu, jestem dość drobnej postury. Nie zostałam sportowcem, ale nauczyłam się, że długo trzeba trenować, żeby cokolwiek osiągnąć, że nic nie przychodzi łatwo, nawet jeśli masz wielki talent. W sporcie i nauce obowiązuje ten sam reżim pracy.
Wypróbuj cyfrową Wyborczą
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych, lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej
Wyrazy szacunku pani profesor. To co pisze Pani o dochodzeniu do dużych osiągnięć nie przemawia do przeciętnego Polaka. W Pani opowieści zostało to bardzo dokładnie i obszernie sformułowane. Wśród wielu ludzi panuje głębokie przekonanie o własnych ogromnych umiejętnościach nie poparte niczym poza ambicjami. Pięknie przedstawił to w jednej ze swoich piosenek mistrz Wojciech Młynarski. Pada w niej taki refrenik
"...Żebym ja kiedyś mógł, robić to,
na co naprawdę zasługuję..."
Internet daje ogromne możliwości zdobywania wiedzy. Fakt ten oszałamia wiele osób stwarzając im złudne poczucie własnej wszechwiedzy. Dopiero praktyka owo poczucie weryfikuje, bo wiedzę mieć, a umieć zastosować w sposób innowacyjny, to dwa diametralnie różne zagadnienia. Niezwykle ważne, jeśli nie najważniejsze, są właśnie skojarzenia. To jak z pudłem klocków, które można łączyć na różne sposoby, ale zbudować z nich coś epokowego nie jest już wcale takie proste. Z tym jest znacznie gorzej. Poza tym, i to Pani doskonale wie, że wiedza bez kreatywności pozwala na bycie dobrym pracownikiem. Być może nawet bardzo cenionym, który prawdopodobnie nie będzie miał w swoim życiu epokowych odkryć, czy realizacji, choć dla ogólnie pojętej ludzkości również jest ktoś taki bardzo pożyteczny.
Życzę wszystkiego dobrego i dalszych sukcesów, które i bez moich życzeń swoją konsekwencją w działaniu Pani przecież wypracuje.