Banksy. Miasto jak wielkie przyjęcie

Maja Staniszewska, red
Jedni zostają policjantami, bo chcą uczynić świat lepszym. Inni wandalami, bo chcą, by ładniej wyglądał. jak chcecie coś zmienić, mówcie łagodnie, ale nie rozstawajcie się z kubłem farby - radzi Banksy. Kim jest najbogatszy grafficiarz świata?
1 z 6

Banksy. Miasto jak wielkie przyjęcie

W spokojny dzień do Tate Britain wchodzi brodaty mężczyzna w ciemnym płaszczu i kapeluszu z opadającym rondem. W ręku dzierży dużą papierową torbę. W sali numer 7 na drugim piętrze wyjmuje z torby obraz i przykleja go do ściany. Sielski krajobraz angielskiej wsi oszpecony biało-niebieską policyjną taśmą wisi przez nikogo niezauważony, dopóki kilka godzin później nie spadanie z hukiem na ziemię. Dzieło ląduje w biurze rzeczy znalezionych, a muzeum odmawia jakiegokolwiek komentarza na temat jego zabezpieczeń.

Policja nie musi nikogo szukać, bo kilka dni później kopia dzieła trafia na sprzedaż wraz z filmem, na którym widać akcję w Tate. Autor podpisuje się "Banksy". Jest październik 2003 roku i przez następne kilkanaście miesięcy będzie odwiedzał kolejne wielkie muzea. W Luwrze umieści swoją Mona Lizę, która zamiast twarzy z tajemniczym uśmiechem ma żółtą buźkę Smile'ya, w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku zainstaluje mały portret kobiety w masce gazowej, a potem, nie zaczepiany przez nikogo, bezczelnie doda jeszcze plakietkę z opisem dzieła. Tym razem rzeczniczka Met oświadczyła chłodno w "New York Timesie", że trzeba czegoś znacznie więcej niż tylko kawałka taśmy klejącej, by czyjaś praca była godna muzeum.

Tylko czego więcej? Banksy uważa, że każdy ma prawo tworzyć. I że to do zwykłych ludzi, a nie do marszandów czy kuratorów, należy decyzja, co jest sztuką. Zwłaszcza w czasach, gdy bycie artystą stało się tak proste. - Nie musisz iść na studia, targać teczki z pracami, wysyłać kopii do nadętych galerii albo pójść do łóżka z kimś wpływowym. Jedne, czego potrzebujesz, to kilka pomysłów i szerokopasmowe łącze. Dziś po raz pierwszy burżuazyjny świat sztuki należy do ludzi. Musimy sprawić, żeby się z nimi liczył - mówi Banksy. I nie pytając nikogo o zgodę, wciela swe słowa w życie.

Podobno nazywa się Robert Banks, ma 39 lat, pochodzi z Bristolu, jest abnegatem ze srebrnym zębem. Miał być rzeźnikiem, ale wolał malować graffiti. Kilka razy popadł w konflikt z prawem, przeniósł się do Londynu i został znanym na całym świecie ulicznym artystą, którego prości rodzice wciąż wierzą, że pracuje jako malarz pokojowy.

A może raczej nazywa się Robin Gunningham, ma 39 lat, pochodzi z Bristolu i jest schludnym facetem o ciemnych, kręconych włosach, w okularach ze srebrnymi oprawkami. Pochodzi z klasy średniej i skończył dobrą prywatną szkołę. Zaczynał jako grafficiarz z grupą innych młodych zdolnych w czasie sprejowego boomu końca lat 80., aż wreszcie przeniósł się do Londynu i jego prace podbiły świat.

A może Banksy'ego nie ma. Może ktoś go wymyślił i od dwóch dekad pod tym pseudonimem ludzie na całym świecie malują na murach rozmaite skłaniające do zastanowienia obrazki.

Wszystkie wersje są równie prawdo podobne. Bo o Banksym, najdroższym streetartowcu i - jak nazwał go "The Independent" - najbardziej nieprawdopodobnym skarbie narodowym Wielkiej Brytanii, nie wiadomo na pewno nic.

Dziś jest światową ikoną, której wywrotowe obrazki przewróciły do góry nogami świat sztuki. Za sprawą Banksy'ego graffiti i street art - darmowa, prosta, bliska ludziom i nielegalna sztuka ulicy trafiły na salony, do mainstreamu, w którym można na nich zarobić na prawdę duże pieniądze. Ale ponoć sam Banksy ich nie pożąda.

2 z 6

Banksy. Miasto jak wielkie przyjęcie

Cały tekst do przeczytania w najnowszych Wysokich Obcasach Extra

Pobierz wersję na iPada i iPhona

Pobierz wersję na e-czytniki

3 z 6

Banksy. Miasto jak wielkie przyjęcie

4 z 6

Banksy. Miasto jak wielkie przyjęcie

5 z 6

Banksy. Miasto jak wielkie przyjęcie

6 z 6

Nick Stern: "You are not Banksy"

Obejrzyj murale Banksy'ego w wersji ożywionej, autorstwa Nicka Sterna

Więcej na ten temat: banksy, graffiti
Przewiń i czytaj dalej Wysokie Obcasy