W numerze z 24 marca

red
Nowy numer Wysokich Obcasów w kioskach już 24 marca. Zobacz, co przeczytasz.
1 z 6

Okładka

Okładka

2 z 6

Sześciolatek: pierwsza klasa, czy zerówka?

Rodzice tegorocznych sześciolatków jeszcze mają wybór: przedszkole lub pierwsza klasa, ale często jest on iluzoryczny. Koleżanki córka musi iść do szkoły, bo ani w jej przedszkolu, ani w rejonowej szkole nie ma zerówki. Będzie w klasie mieszanej, z dziećmi o rok starszymi.
W tym roku sześciolatki to trochę takie kukułcze jajo. Wiele przedszkoli zlikwidowało grupy sześciolatków, bo przecież od września 2012 wszystkie sześciolatki miały iść do szkół, jednocześnie wiele szkół nie prowadzi oddziałów przedszkolnych, czyli zerówek. W zeszłym roku było pod tym względem łatwiej. U mnie w szkole rodzice na szczęście mają realny wybór, gdyż prowadzimy nabór zarówno do oddziału przedszkolnego, jak i do pierwszej klasy.
Koleżanka boi się klasy mieszanej.
Ministerstwo Edukacji Narodowej pozwala na tworzenie takich klas, powołując się na korzyści psychologiczne dla dzieci - starsze nauczą się opiekować młodszymi, a młodsze szybciej dojrzeją, podciągając się, by dorównać starszym.
To życzeniowe myślenie.
Też tak uważam. Jestem przeciwny klasom mieszanym, zwłaszcza że w przypadku siedmiolatka urodzonego na początku roku i sześciolatka z października czy listopada różnica wieku może wynieść prawie dwa lata. Trudno sześciolatkowi osiągać sukcesy porównywalne ze starszymi, co powoduje frustracje. Powtarzam rodzicom na zebraniach, że nie wszystko zależy od naszych dzieci. Ktoś mi mówi: W innych szkołach już dzielą. A ja na to odpowiadam: A moi jeszcze mnożą. Na dzielenie przyjdzie czas.

3 z 6

Nałkowskiej samicze kochanie?

Samica - pisze o niej Miłosz.
Gorzej: ''Komiczna samiczość starej kobiety, oglądającej się bez ustanku na spojrzenia mężczyzn i ich komplementy, ze swoją listą byłych mężów i kochanków''. Napisał tak po lekturze Dzienników wojennych. Zdenerwowałam się, bo wyczułam w tym jawny mizoginizm. Wyłożyłam mu to w liście. Odpisał, trochę się tłumaczył, ale z ''samiczości'' nie zrezygnował.
I miał rację, u Nałkowskiej to właśnie jest.
Nie. U Nałkowskiej nie ma ''samiczości'', tylko silna potrzeba afirmacji i podziwu. Od dzieciństwa. Za co kobieta mogła być podziwiana w tamtych czasach? W kulturze patriarchalnej o wartości tej płci decydują męskie spojrzenia. Uroda, a nie intelekt, który jest czymś podejrzanym. Kiedy spotkała Żeromskiego w Krakowie, powiedział jej: ''Pani jest zbyt piękną kobietą, żeby być wielką pisarką''. Wątpliwy komplement. Ale ona była zachwycona. Pochwała urody była dla niej ważniejsza niż to, że zdezawuował jej pisarstwo.
Mądra mogła być tylko dla siebie, dla mężczyzn miała być pociągająca. Więc była, całe życie. ''Musiałam się uprościć, żeby być zrozumianą'' - tak opisała jeden ze swoich związków. Ten mężczyzna pomiatał jej pisarstwem, całą sferę wartości intelektualnych miał za nic.
Gorzechowski. Drugi mąż.
Tak. To dla niego ''musiała się uprościć''.
Mężów wybierała sobie strasznych. Intelektualistka, feministka, a ciągnęło ją do brutalnych macho.
Szukała mężczyzn, którzy w czymś ją przewyższą. ''Marzę o kimś silniejszym, przy kim mogłabym zamknąć oczy chociaż na chwilę'' - pisała. Jaki ma wybór tak inteligentna kobieta? W sferze rozumu, wiedzy czy talentu mężczyzny silniejszego nie znalazła. Galeria męskich postaci utwierdzała ją w przekonaniu, że to ona dominuje intelektualnie. No, skoro tak, to niech przynajmniej będzie silny w innej konkurencji: macho, który zawłaszcza i zniewala. Świetnie wiedziała, że to będzie źródło cierpień,

4 z 6

Dramat Jarosławy Pulinowicz

Nic takiego nie było, no kurde Że co? Opowiedzieć, tego, jak to było? I co jeszcze? I jeszcze obciągnąć i połknąć?

11 sztuk zrealizowanych w 30 teatrach Rosji, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Polsce i Wielkiej Brytanii. ''Marzenie Nataszy'' - od premiery w 2009 r. 40 realizacji w teatrach repertuarowych (w Jekaterynburgu, Moskwie, Charlestonie, Baltimore, Nowosybirsku, Czelabińsku, Permie, Saratowie) i ok. 60 w teatrach amatorskich i studenckich (polską prapremierę wyreżyserował debiutujący absolwent warszawskiej Akademii Teatralnej i Państwowej Akademii Sztuki Teatralnej w Sankt Petersburgu Wojciech Urbański w Teatrze Powszechnym w Warszawie - otworzył tym spektaklem ''Scenę debiutów''). Rok urodzenia Jarosławy Pulinowicz - 1987. Miała 21 lat, gdy pisała sztukę o Nataszy Baninie - 16-letniej wychowance domu dziecka, która za namową koleżanek skoczyła z okna i zrozumiała, że chce miłości. - Co się wtedy działo w moim życiu? A oficjalnie to nic, mieszkałam w Jekaterynburgu, dorabiałam, by opłacić wynajem, uczyłam się w Wyższej Szkole Teatralnej pod kierunkiem Nikołaja Kolady. A nieoficjalnie - to byłam zakochana. ''Marzenie Nataszy'' jest dziś wystawiane w każdej świetlicy czy sali gimnastycznej, gdzie tylko znajdzie się krzesło i dziewczyna zdolna zapamiętać 14 stron tekstu

5 z 6

Egipskie historie współczesne

Przez Egipcjan jesteśmy odbierani jako wesoły naród. Skojarzenia z Polską są takie: piękne lasy, dziewczyny, papież, Wałęsa, Małysz, Kubica. Za to Polacy Egipcjan odbierają źle. Drażni ich zaczepianie. Ale to przecież normalne, że ludzie chcą zarobić parę groszy. Nam trudno znieść te zaczepki, bo jesteśmy zamknięci w sobie. Jakbyśmy się trochę wyluzowali, tobyśmy Egipcjan lepiej odbierali.

Bałam się, że po rewolucji atmosfera już nie będzie tu tak sympatyczna jak wcześniej, ale nie - ludzie są tak samo otwarci, nie ma złowrogiego nastawienia. Obserwuję z zaciekawieniem zmiany - co czwarty kandydat do parlamentu to kobieta! Ludzie uczą się demokracji, są tym szalenie podekscytowani, chcą bez przerwy rozmawiać o polityce. Ja w te dysputy polityczne staram się nie wdawać, ale jak ludzie się spotkają, to i tak schodzi na politykę.

Jak żyją tu kobiety? Na prowincji oczywiście zupełnie inaczej niż w miastach. Ale powiem tak - od dziewczyn słyszę, że pokrzywdzone się nie czują. Uważają, że są w lepszej sytuacji niż Europejki, które muszą spełniać się na wszystkich frontach - jako matki, żony, kochanki, pracownice. A tu honor mężczyzny to utrzymać finansowo rodzinę. Jak chłopak nie ma pieniędzy, to żadna matka córki mu nie da. W kontrakcie małżeńskim jest wpisane zabezpieczenie dla kobiety - część kobieta dostaje od razu, część w razie rozwodu lub śmierci męża. Oczywiście zdarzają się bite żony. A u nas nie?

6 z 6

Od Redakcji

Szamocząc się z wątpliwościami, czy posłać moją sześcioletnią córkę w tym roku do szkoły poprosiłam o pomoc ekspertów. Efekt? Każdy ma inne zdanie. I tylko pani psycholog powiedziała ''Niech pani myśli o sobie''. Swoje dylematy macierzyńskie w obliczu reformy szkolnictwa opisuje Joanna Sokolińska

Moja najmłodsza córka urodziła się 30 listopada 2006 r., co znaczy, że należy do rocznika, który jako pierwszy miał we wrześniu 2012 obowiązkowo ruszyć do szkoły w wieku lat sześciu. W przypadku Poli oznaczało to, że gdy 1 września zostanie pierwszakiem, do szóstych urodzin będzie jej brakowało trzech miesięcy. Nie bardzo to sobie wyobrażałam, ale cóż - mus, to mus.

Jak już się do tej myśli o mojej niespełna sześciolatce uczennicy przyzwyczaiłam, rząd zmienił termin wprowadzenia reformy. Jeszcze w tym roku, już podobno naprawdę ostatni raz, rodzice mogą sami zadecydować: posłać sześciolatka do pierwszej klasy czy poczekać rok, aż dojrzeje. A więc do 27 marca mogę jeszcze wybrać

Komentarze
W artykule o Zofii Nałkowskiej "Wysokie Obcasy" strzeliły byka, a właściwie krowę. Na stronie 14/15 podpis pod zdjęciem głosi: "Nałęczów, 1930 r. Młodzi pisarze na wieczorze literackim. Zofia Nałkowska siedzi w środku, a za nią, trzeci od lewej, stoi Stefan Żeromski" Tylko że Stefan Żeromski zmarł cztery lata wcześniej, w roku 1926, co powinien wiedzieć każdy maturzysta, a już na pewno osoba pisząca na tematy literackie.
@janmusz Wiedzieć może nie, ale sprawdzić na pewno. Ciekawe.
już oceniałe(a)ś
0
0
Jak miło ujrzeć kogoś znajomego.
już oceniałe(a)ś
0
0
Przewiń i czytaj dalej Wysokie Obcasy