A czy w stawach jest woda? - usłyszała trzy lata temu w słuchawce telefonu Magdalena Węgiel, dopinając szczegóły transportu narybku pstrąga potokowego. Tysiąc malutkich rybek jechało do Ojcowa, do świeżo odremontowanych stawów położonych w sercu tutejszego parku narodowego. - Zupełnie mnie zamurowało. Aż przez chwilę zastanawiałam się, czy pamiętałyśmy o wodzie - wspomina Magdalena. Dzisiaj już z rozbawieniem.

Trzy lata temu, mając zerowe doświadczenie w zakresie hodowli ryb - czy hodowli zwierząt w ogóle - porwała się na pomysł, który wielu mógłby się wydawać szalony: wskrzeszenia i prowadzenia mało opłacalnej, ekstensywnej hodowli wymagających pstrągów potokowych w sercu rezerwatu przyrody.

Pozostało 90% tekstu
Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.