Czy możliwa jest przyjaźń między kobietą i mężczyzną?

Z hasła ?przyjaźń z mężczyzną? kobieta może stworzyć sobie parasol ochronny przez pewien czas, a potem ocknąć się w stanie zaawansowanego uczucia. Mówiąc bez ogródek - to samooszukiwanie.

Pytanie , czy istnieje przyjaźń między mężczyzną a kobietą bardzo mnie irytuje. Spotykam się z nim, odkąd pomagam ludziom z kłopotami emocjonalnymi. To jedno z tych pytań, na które odpowiedzi nie ma i być nie może, a które ciągle powraca. Jak pytania o receptę na sukces małżeński czy sukces finansowy. Bo ludzie wiedzą, że przyjaźń jest czymś cennym i że cenne są również bliskie kontakty między mężczyzną a kobietą, i dlatego szukają przepisu albo chociaż drogowskazu. Tymczasem - jak pisze Clive Staples Lewis - "nic nie jest mniej podobne do przyjaźni niż zakochanie". Pragnienie, żeby mieć te dwie rzeczy naraz, przypomina chęć posiadania wodnego ognia albo ogniowej wody.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to nie tak, że w pragnieniu przyjaźni z osobą przeciwnej płci o żadne fascynacje ani zakochania nie chodzi. Teoretycznie nie, ale w praktyce... Przyjrzyjmy się cytatom z listów, które przyszły do "Wysokich Obcasów":

Od dziecka marzyłam o przyjaźni, ja - szczęśliwa żona i matka dwojga nastolatków - dalej szukałam tej jednej jedynej osoby, którą obdarzę bezwzględnym zaufaniem. I kiedy wreszcie spotkałam kogoś takiego, przyjaciela przez duże P, pomyślałam: oto spełnia się moje największe marzenie. Budowaliśmy sobie nasze "secret life" przez lata. Każdego ranka budziłam się szczęśliwa, bo wiedziałam, że gdzieś jest ktoś, kto czeka na mój telefon, kto jednym słowem sprawi, że znikną wszystkie lęki.

I czy to nie brzmi, zwłaszcza w drugiej części, jak pieśń zakochanej?

Inny list i to samo narastanie romantycznych brzmień:

Chciałabym, abyś był moim przyjacielem, abyś dostrzegał mój rzadko pojawiający się ostatnio uśmiech oraz moje łzy, smutek i niepewność (...) Chciałabym być Twoim powiernikiem, móc słuchać o Twoich troskach, bólu i cierpieniu, rozmawiać z Tobą, być blisko, czuć Twoje ciepło.

W tych listach widać bardzo wyraźnie, że chodzi o relację totalną - o posiadanie kogoś, z kim można by dzielić wszystko, kto zrozumiałby wszystko, kto akceptowałby w nas wszystko, potrafiłby uleczyć wszystko i zaradzić wszystkiemu. Czyli kogoś pomiędzy rodzicem dla niemowlęcia a aniołem. Rysuje się tu jak na dłoni brak realizmu tak charakterystyczny dla pokolenia kobiet wychowanych w oczekiwaniu, że w ich życiu zrealizuje się mit romantycznej miłości. To bardzo kuszące i nic dziwnego, że tyle kobiet daje się uwieść złudzeniu, iż możliwe jest znalezienie osoby, która zaspokoi wszystkie nasze potrzeby, podaruje bezustanną euforię, niesłabnące zainteresowanie, będzie zauważać, wspierać i obdarzać nieograniczonym zaufaniem.

Tylko że nic takiego w życiu zdarzyć się nie może. Bo taka romantyczna wersja relacji - tyle że w formie przyjaźni, czyli teoretycznie aseksualna i bez wspólnego domu - w ogóle nie bierze pod uwagę, że wymarzonego przyjaciela mogą boleć zęby albo przez dłuższy czas może być w tarapatach finansowych. Inaczej mówiąc, nie pozwala oddzielić marzenia od realnej codzienności, magicznych i odświętnych początków od żmudnego budowania relacji, także poprzez ścieranie się różnych potrzeb i konflikty.

Charakterystyczne, że poszukiwanie (albo nieoczekiwane znalezienie bez poszukiwań) wymarzonego przyjaciela ma miejsce zwykle wtedy, kiedy już się okaże, że mitu romantycznej miłości nie da się zrealizować w małżeństwie, a kobieta boi się rozwodu lub podwójnego życia albo jej system wartości na to nie pozwala. W takim momencie łatwo zbudować iluzję przyjaźni.

Wygląda, jakby chodziło o to, żeby z hasła "przyjaźń z mężczyzną" stworzyć sobie parasol ochronny przez pewien czas, a potem ocknąć się w stanie zaawansowanego uczucia, na które już nic nie można poradzić. Mówiąc zupełnie bez ogródek, wszystko to bardzo przypomina samooszukiwanie. Jedna z kobiet na początku swego listu pisze: Chciałabym, abyś był moim przyjacielem, a parę zdań dalej: Chciałabym Cię oczarować, zafascynować. I tylko brakuje: "rozkochać w sobie". Może to zbyt trudne - przyznać się, nawet przed samą sobą, że chodzi o coś więcej niż tylko o przyjaźń, że mężczyzna, o którym (do którego) pisze, pociąga ją i budzi pragnienia bynajmniej nie przyjacielskie?

Przyjrzyjmy się dwóm skutkom trwania w iluzji przyjaźni. Pierwszym jest nieuniknione rozczarowanie. Jeśli wysyłam "romansowe" sygnały (nie, nie, na pewno nie celowo!), otrzymam taką samą odpowiedź, a z nią pewnie zaproszenie do kontaktu seksualnego. I wszystkie problemy, jakie się z tym wiążą: kwestia odpowiedzialności i wierności, zagrożenia związku partnerskiego, poczucia winy i krzywdy. Prawdziwe bajkowe królewny, kiedy wreszcie pod ich wieżą zjawi się rycerz na białym koniu, spodziewają się, że je uwolni, zabierze do swojego pałacu, poprosi o rękę, a potem będą żyli długo i szczęśliwie.

W rzeczywistości rycerz - zwany nieadekwatnie Prawdziwym Przyjacielem - najczęściej wcale nie ma ochoty na taki finał. Dlatego wśród listów, które przyszły do "Wysokich Obcasów", trafiają się też takie od kobiet rozczarowanych. Może spotkałam niewłaściwego człowieka, może czego innego od siebie oczekiwaliśmy, a może taka przyjaźń jest w ogóle niemożliwa?

Niespełnione oczekiwania i wynikające z nich rozżalenie są konsekwencją złudnych wyobrażeń o idealnej przyjaźni dziwnie przypominającej romantyczną miłość.

Drugim skutkiem pozostawania w iluzji, że to o przyjaźń chodzi, jest brak możliwości oceny zagrożenia, jakim ta relacja jest dla małżeństwa, i trudność podjęcia racjonalnej decyzji. Nie pojawia się naglące pytanie: czy już jest to moment, kiedy przyjaźń nieoczekiwanie przerodzi się w coś innego? I co wtedy? Ja mam rodzinę, On ma rodzinę. Nikogo nie chcemy skrzywdzić (to znowu cytat z listu). Właśnie dlatego tak bardzo potrzebny jest realizm i nazywanie rzeczy po imieniu. Bo jeśli fascynację czy zakochanie nazwie się przyjaźnią, to nie zabrzmi żaden dzwonek alarmowy. I nie pojawi się szansa, o której niedawno swojej przyjaciółce mówiłam tak: "Masz męża, a ciągnie cię do bliskich kontaktów z innym mężczyzną? Zanim zaangażujesz się bez opamiętania w układ, który nazywasz przyjacielskim, zastanów się, czego brakuje w twoim małżeństwie i jak możesz to w nim uzyskać". Większość badań nad terapią małżeńską pokazuje, że głównym czynnikiem powodzenia przy próbach naprawiania małżeństwa jest koncentracja partnerów na ich wzajemnej relacji. Inaczej mówiąc - chcesz poprawić swoje małżeństwo, to zajmij się nim.

To, co tu napisałam, może wywołać wrażenie, że przyjaźń między mężczyzną a kobietą uważam za niemożliwą i wręcz szkodliwą. Tymczasem znam kobiety, które przyjaźnią się z mężczyznami, i mężczyzn, których łączy przyjaźń z kobietami. I relacje te nie wyglądają na takie, które nagle zamienią się w romans. Co je odróżnia od tych z cytowanych listów? Spróbuję znaleźć przynajmniej kilka takich cech. To nie jest przyjaźń, jeśli:

- uczucie spadło na ciebie nagle - przyjaźń potrzebuje czasu, żeby powstać, ona rośnie, dojrzewa;

- czujesz się cały czas odświętnie - przyjaźń to relacja powszednia;

- masz poczucie, że się spalasz, przeżywasz burze, jesteś na huśtawce - przyjaźń to uczucie względnie spokojne i stabilne;

- widzieliście się niedawno, a potrzeba zobaczenia tej osoby zaczyna dominować nad innymi sprawami - przyjaźń nie jest tak nagląca i jeśli nic szczególnego się nie dzieje, potrafi czekać na spotkanie;

- masz poczucie, że niesie cię jak na skrzydłach - przyjaźń chodzi po ziemi;

- masz nieodpartą chęć, żeby wziąć go za rękę, pogłaskać po włosach, znaleźć się w jego ramionach - w przyjaźni kontakt fizyczny zdarza się tylko przy pewnych okazjach (np. o przyjaciela można oprzeć się podczas podróży, uściskać, kiedy stało się coś ważnego);

- pragniesz wyłączności - przyjaźń akceptuje, że w życiu przyjaciela inne osoby też są ważne, może i ważniejsze.

Kto zatem ma szanse na przyjaźń z osobą przeciwnej płci bez obawy o romans? Przede wszystkim osoba, która nie przeżywa głodu emocjonalnego, czuje się kochana i dowartościowana. Ale też ktoś, kto wie, gdzie przebiega granica przyjaźni, i podejmuje świadomą decyzję, że jej nie naruszy.

Czy możliwa jest przyjaźń między kobietą i mężczyzną?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.