Dwa eksportowe towary Tunezji to harissa i hammam. Gotową pyszną harissę, pastę z ostrej papryki, można dostać w Polsce w sklepach z arabskimi specjałami albo spróbować przyrządzić ją samemu z kupionej sproszkowanej przyprawy.

Zorganizowanie hammamu w łazience będzie trudniejsze. A to właśnie hammam - kamienna łaźnia parowa - jest według przewodników turystycznych narodowym skarbem Maghrebu. To jak sauna dla Finów i bania dla Rosjan.

Kąpiel z koleżanką

Czy w Tunezji wizyta w miejskim hammamie to nieodłączna część stylu życia, codzienna praktyka? Zapytałam o to Tunezyjkę.

- Tak na pewno było kiedyś - mówi Yousra, 36-latka, która od 12 lat mieszka w Polsce. - Za czasów mojej babci kobiety chodziły do hammamu przynajmniej raz w tygodniu. Obowiązkowo zaraz po miesiączce, aby się oczyścić. Poza tym żeby się spotkać z koleżankami, odpocząć. To było wtedy jedyne miejsce, gdzie miały chwilę tylko dla siebie. A teraz kobiety przeważnie nie mają na to czasu - wyjaśnia Yousra. - Oprócz zajmowania się domem, mężem i dziećmi często też pracują, więc rzadko mają chwilę na przyjemności. Dbanie o siebie jest zawsze na końcu ich listy rzeczy do zrobienia. Poza tym dziś każdy ma łazienkę w domu, dlatego łaźnie powoli zanikają. Wiele hammamów, które znała moja babcia, jest już zamkniętych. A bogatsze Tunezyjki wolą zabiegi w prywatnych gabinetach kosmetycznych.

Gdy o publiczne łaźnie pytam Slima, Tunezyjczyka, ojca trójki dzieci, mówi, że znajdują się zazwyczaj blisko meczetów (bo przed modlitwą zawsze trzeba się umyć, oczyścić ciało), ale nie zachęca mnie, bym je odwiedziła. - Kobiety mają tam wstęp tylko przez kilka godzin w ciągu dnia, trudno wcelować w porę, kiedy można tam wejść - tłumaczy mi wymijająco.

Dlaczego Slim nie pali się do pokazywania miejskiej łaźni, zaczynam rozumieć po rozmowie z chłopakiem z hotelowego spa w miejscowości Mahdia. - Tłoczno, brudno i śmierdzi - krzywi się niedoszły anglista, który zrezygnował ze studiów, by skończyć kurs masażu. Dzięki temu ma większą szansę na znalezienie dobrej pracy w jednym z licznych w północnej Afryce ośrodków spa, do których przyjeżdżają turyści głównie z Europy Środkowo-Zachodniej i Rosji.

Brud czy tłok nie powinny jednak nikogo odstraszyć od wizyty w miejskiej łaźni choć raz. To niepowtarzalne przeżycie, o które trudno w hotelowym spa. Czego się spodziewać? Dowiedziałam się, że choć opłata za wejście jest symboliczna, wewnątrz trzeba płacić za usługi i akcesoria (można też przynieść je z domu - tak robią miejscowi). Do przeprowadzenia rytuałów kąpielowych potrzebne są: wiaderko na wodę i miska do polewania ciała, mydło, ręcznik, rękawica do pilingu. I najważniejsze - warto zabrać przyjaciółkę, z którą można nadrobić zaległości towarzyskie, a która przy okazji wyszoruje nam plecy.

Goła jak święty turecki

Co innego w hotelu. Tam płacimy słono, ale higieniczne warunki, obsługę i akcesoria mamy zapewnione. Jaki jest przebieg hammamowych rytuałów? Najpierw rozgrzewanie. Minimum 20 minut w parowej komnacie na kamiennych ławach. Potem ktoś z obsługi w kolejnym pomieszczeniu trze nam na mokro skórę szorstką rękawicą (tradycyjnie pianą z czarnego mydła z oliwek). Jest się nago albo w majtkach. Mimo że na ulicy kobiety noszą chusty i ubrania szczelnie zakrywające ciało, a niektóre - burki, obyczaje w hammamach są dość luźne. I choć obowiązuje podział na męskie i damskie, personel jest często obojga płci (przynajmniej dla turystów). Obowiązkowo przed ablucjami trzeba zdjąć górę od kostiumu kąpielowego. Robią nam maskę z glinki bogatej w minerały (rhassoul, ghassoul lub tfal) i zawijają w folię. Kwadrans w cieple ze szczypiącą brązową mazią może pomóc rozwiązać problemy skórne - glinka zmniejsza pory, odnawia naskórek i wygładza.

Minusem hotelowych hammamów jest to, że są nieduże - w przeciwieństwie do zabytkowych łaźni miejskich budowanych wieki temu na wzór greckich i rzymskich term. A te słyną z funkcjonalności. Są tam szatnie, osobno baseny z zimną i gorącą wodą, łaźnie parowe, sale, gdzie wykonuje się zabiegi, i takie, gdzie się goli, myje włosy. Na koniec trafia się do miejsc odpoczynku, gdzie nawadnia się organizm.

Depilacja i henna

Nie trzeba się martwić, że zwyczaj chodzenia do hammamu zaginie, bo każda Tunezyjka do łaźni pójść musi. Przed ślubem. To tradycja.

- Przyszłe żony udają się tam z kuzynkami i przyjaciółkami przed huczną w Tunezji ceremonią zaślubin - mówi Yousra. - Spędzają kilka godzin na pielęgnacyjnych rytuałach.

Prócz pilingu i masek z glinki ważne są depilacja (Arabki mają gęste owłosienie, także na twarzy) i malowanie ciała henną (uważa się, że poza funkcją ozdobną henna leczy egzemy).

Przeglądając menu zabiegowe w hotelu, znajduję okłady na ciało z henny i odkrywam jej kolejne właściwości - jako maski nawilżającej i naturalnego samoopalacza.

Yousra: - Moja babcia do depilacji samodzielnie przygotowywała syrop z cukru, cytryny i wody. Sama stosowałam tę metodę. Boli, ale potem skóra jest miękka i gładka. Każda moja rodaczka to zniesie, żeby pięknie zaprezentować się mężowi. Za czasów babci dla ukojenia skóry po depilacji używano czegoś, co nazywa się barrouk. To biały proszek z palonego wapna zmieszany z wodą różaną.

Maskę barrouk znajduję w ofercie jednego ze spa - okład na ciało polecany jest jako zabieg dla panny młodej, aby oczyścić skórę.

Argan czy oliwka

Choć na targu, czyli suku, sprzedawcy reklamują turystom olejek arganowy, nie on jest tym, z czego tradycyjnie korzystały Tunezyjki. Powstający z drzewa arganowego marokański olej robi furorę w Europie, zachodnie firmy wykorzystują go w produktach do ciała i włosów. A czego tradycyjnie używały Tunezyjki?

Stosowały olej z oliwek. - Wcale nie gorszy od arganowego - przekonuje Yousra. - Babcia przed snem smarowała nim ciało i włosy, jest bardzo skuteczny, choć dziś jego walory jako środka do pielęgnacji są w Tunezji trochę zapomniane. Częściej wykorzystywany jest w kuchni - mówi z nostalgią.

W medynach (starych częściach miast) na straganach z kosmetykami królują pachnące mydła roślinne, mieszanki olejków zwalczających trądzik, łupież itp., ekstrakty perfum, olejki eteryczne i zapachy w postaci stałej (w kostce). Pachnie ambrą, piżmem, irysem, drzewem sandałowym, lokalni mieszkańcy lubią też zapachy cytrusów (wodą pomarańczową zrasza się ręce gości wychodzących z dobrych restauracji) i kwiatów (wodę różaną dodają do deseru z granatów). Jednak sztandarowym zapachem Tunezji jest woń kwiatu jaśminu.

Kolonie nad morzem

Co jeszcze wspomina Yousra? Że kiedyś kobiety robiły mydło w domu z resztek oleju używanego do smażenia. Łączyły go np. z sodą czy innymi chemikaliami stosowanymi do czyszczenia i tego mydła używały do prania.

Dziś urodę pielęgnują markowymi, głównie zagranicznymi kosmetykami. W Tunezji, która pod protektoratem Francji była przez 75 lat (do 1956 r.), silne wpływy francuskie wciąż widać w języku, kulturze i w handlu, co przekłada się na przemysł kosmetyczny. Francuskie firmy mają tam często zakłady produkcyjne. A w ośrodkach spa czy thalasso królują takie marki jak Thalgo, Thal'ion, Cinq Mondes.

Do zabiegów używa się alg i morskiej wody, która jest bogata w minerały i mikroelementy. W dobrych hotelach albo ośrodkach uzdrowiskowych słona woda znajduje się w basenach. Maski z alg czy rozluźniające prysznice z morskiej wody dopełniane są masażami ciepłymi olejami owocowymi (np. z moreli) oraz okładami z worków zawierających gałązki rozmarynu (na problemy ze stawami).

Hammam po polsku

1. Zabieg na twarz ''Źródło piękna'' - pielęgnacja olejem jaśminowym i arganowym, 60 min - 200 zł, Instytut Yonelle, W-wa*.

2. Zabieg na ciało ''Poznaj hammam'' - oczyszczenie ciała pilingującą rękawicą z czarnym mydłem (20 min), okład z glinki ghassoul i masaż stóp (30 min), masaż ciała ciepłym olejem arganowym (60 min), 110 min - 390 zł, Instytut Yonelle, W-wa*.

3. Zabieg ''Jaśminowa esencja'' - piling jaśminowy z masażem twarzy i głowy (30 min), relaksujący masaż ciała z olejem jaśminowym (60 min), 105 min - 310 zł, Instytut Yonelle, W-wa*.

4. Zabieg ''Royal Hammam Beauty Ceremony'' - sauna sucha, parowa, miodowy piling dłoni i stóp, piling ciała mydlaną pianą połączony z masażem na ciepłym kamiennym stole, prysznic z dodatkiem mleka, aromatyczna kąpiel z dodatkiem mleczka miodowego i masaż dłoni, relaks na miękkim łożu, masaż stóp, 90 min - 395 zł, Hotel SPA Dr Irena Eris, Wzgórza Dylewskie.

5. Zabieg ''Herbal Body Touch'' - zabieg na ciało z użyciem marokańskich stempli i masaż olejkiem morelowym. 90 min - 285 zł, sieć Kosmetycznych Instytutów Dr Irena Eris.

*Limitowane zabiegi w stylu tunezyjskim w Yonelle tylko do końca lutego 2013 r., więcej informacji na www.yonelle.pl

Spa w Tunezji

- Mahdia Palace Thalasso & Kneipp w hotelu Golden Tulip, Mahdia (www.mahdiapalacethalasso.com)

- The Angelite Spa w hotelu Regency, Tunis (www.regencytunis.com)

- Hasdrubal Thalassa & Spa, Sousse (www.hasdrubal-thalassa.com)

- Thalasso & SPA Nahrawess, Hammamet (www.nahrawess.com)

- Royal Elyssa Thalasso & Spa, Monastir (www.royalelyssa.com)