O pismach dla nastolatek

Robert Sankowski - były redaktor naczelny 'Bravo': 'Ktoś musi te dzieciaki edukować'

To, co pojawiało się w "Bravo" za czasów mojego szefowania (trzy lata temu), było odpowiedzią na przychodzące do redakcji listy. "Bravo" czytają dzieciaki w wieku 12-16 lat. Dla starszych to już trochę obciach. Mimo że staraliśmy się zamieszczać listy osób pełnoletnich, to wśród naszych czytelników byli oni marginesem.

Szokiem były dla nas pytania o seks analny czy oralny. Dziewczyny dopytywały się, czy to prawda, że w ten sposób nie można zajść w ciążę. Na czym to praktycznie polega?

W dużej mierze w redakcji zajmowaliśmy się łagodzeniem niemieckiej wersji "Bravo". Gołe piersi, męskie członki - u nich to był standard. My w fotokomiksach wycinaliśmy sceny łóżkowe. W rubryce "Z życia wzięte" u Niemców bywały historie typu: "Rodzice dziewczyny wyszli, więc postanowiliśmy uprawiać seks. Przyczepiła mnie gołego kajdankami do łóżka i wyszła do kuchni, a wtedy wrócili rodzice. Ale obciach!". Albo: "Byłam u dziadków. Oni wyszli, więc była okazja, żeby się poonanizować. Użyłam mojego ukochanego różowego króliczka z dzieciństwa, a przez okno zobaczył mnie sąsiad. Ale obciach!". Polskie dzieciaki takich historii nie przysyłają. Co najwyżej: "Na obozie podglądaliśmy dziewczyny w łazience, drzwi się otworzyły i wpadłem pod prysznic. Ale obciach!".

Porady seksualne są filarem "Bravo". Dyskutowaliśmy, czy to nie jest tak, że rozbudzamy. Ale skoro nie da się tego zatrzymać, bo dzisiejszy świat taki jest, ktoś musi te dzieciaki edukować.

Aleksandra Jodko - psycholog, specjalista edukacji seksualnej SWPS: 'Protestuję, kiedy słyszę, że gazety rozbudzają seksualność'

13-latka pyta w liście do redakcji: "Czy moje wargi sromowe nie są za duże?". I najpierw szok! Dlaczego 13-latka pyta o takie rzeczy?! Ale jeżeli pyta, to znaczy, że ją to interesuje. A skoro pyta w gazecie, to znaczy, że nie dostaje tej informacji w domu. Gorzej jest, kiedy w gazecie spotyka np. instruktaż technik seksu oralnego. Może ją to przerazić, może nabrać niechęci do seksu.

Podobne skutki może przynieść restrykcyjne stawianie sprawy przez rodziców: najlepiej abstynencja, nie uprawiaj seksu! Popęd seksualny jest czymś naturalnym, on się po prostu pojawia. Nastolatki uprawiają seks, kochają się i oby tak było jak najczęściej. Mówmy im, jak to robić bezpiecznie, z szacunkiem do tej drugiej osoby, wówczas nic złego dziać się nie będzie. Najgorsza jest niewiedza.

Protestuję, kiedy słyszę, że tego typu gazety rozbudzają seksualność. One piszą o bezpiecznym seksie, o AIDS, o HIV, o ilości zużywanych tamponów w ciągu dnia, o tym, że prawie wszyscy chłopcy się masturbują i że piersi młodziutkiej dziewczyny mogą rozwijać się nierównomiernie. I dobrze! Lepiej, żeby to opowiedziała mama, ale skoro tego nie robi, to dobrze, że piszą o tym w gazetach.

Dr Szymon Grzelak - psycholog, fundacja Homo Homini im. Karola de Foucauld: 'Nastolatki mają nierealistyczny obraz własnej seksualności'

Pisma te często redukują seksualność do spraw ciała, a miłość do wymiaru fizycznego. Wygląd, strój, kosmetyki wydają się ważniejsze niż wnętrze, charakter, wartości. Potem dziewczyna eksponuje swoje ciało, nie rozumiejąc, że zainteresowanie chłopaka jej gołym pępkiem i obcisłą bluzką nie oznacza zainteresowania jej osobą.

Jest wiele zranień emocjonalnych będących skutkiem przedwczesnego współżycia. Jednym z etapów dojrzewania jest nabycie umiejętności kierowania swoją seksualnością. Potem łatwiej być wiernym w małżeństwie. W dobrze pojętym interesie nastolatków jest zachowanie wstrzemięźliwości. Ważne jest, by wiedziały, że w ich grupie wiekowej współżyje mniej rówieśników, niżby wynikało z listów młodzieży do czasopism. One eksponują fenomen współżycia seksualnego przez mniejszość i wywierają presję na większość. W ogóle nie mówi się, jak ważną i dobrą rzeczą jest wierność. Jeżeli ludzie są wierni, a wcześniej wstrzemięźliwi, to problemu HIV i AIDS po prostu nie ma.

O prezerwatywie czasopisma te piszą, że "w dużym stopniu ochroni", "zmniejsza ryzyko". Nie informuje się, że skuteczność prezerwatywy w ochronie np. przed AIDS nie przekracza 80 proc. Dzięki fałszywemu poczuciu bezpieczeństwa młodzi są bardziej skłonni do wcześniejszego podjęcia współżycia. W najgorszej sytuacji są ci, dla których te pisma stanowią główne źródło informacji o miłości i seksualności. Nafaszerowani wiedzą z gazet i filmów mają nierealistyczny obraz związków. Dlatego nie jest obojętne, jakie te pisma są. W fundacji organizujemy kursy dla rodziców. Uczymy, jak rozmawiać z dziećmi.

Maja , mama 16-latki

Pierwszą rozmowę odbyłyśmy przy okazji pierwszej miesiączki mojej córki. Miała wtedy 11 lat. Jako ta dobra mama starałam się odrobić lekcje. Mówiłam jej, że staje się kobietą, że wszystko jest w porządku. Wyjaśniłam, na czym polega współżycie seksualne, choć na pewno nie mówiłam jej wtedy o przyjemności. Ona nie bardzo chciała rozmawiać. Była zawstydzona. Ta rozmowa była najtrudniejsza.

Później, na początku gimnazjum, jedna z jej koleżanek miała problemy z cerą i lekarz zapisał jej tabletki antykoncepcyjne, więc rozmawiałyśmy o antykoncepcji - jaka jest, do czego służy. W wieku 15 lat córka miała 23-letniego chłopaka, którego przede mną przez pewien czas ukrywała. Kiedy sprawa wyszła na jaw, powiedziałam, że mogę z nią iść od ginekologa po pigułki antykoncepcyjne. Powiedziała, że jeśli będzie taka potrzeba, to do mnie przyjdzie.

Helena Marciniak , nauczycielka przedmiotu 'wychowanie do życia w rodzinie' w liceum ogólnokształcącym i technikum

Program w liceum przewiduje 19 godzin przeprowadzonych z całą klasą i pięć w grupach dzielonych wg płci. Młodzież uczy się o ciele, o konsekwencjach inicjacji seksualnej, o antykoncepcji, o pornografii - że uzależnia. Rozmawiamy o tym, czym jest bycie mężem, żoną, matką, ojcem. O konsekwencjach małżeństwa, rozwodu.

Przychodzą do mnie czasem uczniowie z pytaniami. Głównie z klas maturalnych, ale była u mnie ostatnio 13-latka, gimnazjalistka, która "jedzie na zimowisko i nie wie, co się tam zdarzy" i czy mogłaby na wszelki wypadek dostać tabletki antykoncepcyjne. Powiedziałam, zgodnie z prawdą, że tylko ginekolog może takie środki przepisać i że powinna się do niego udać z matką.

Więcej o:
Copyright © Agora SA