Kiedy umrzeć znaczy zasnąć

'Śmierć najbliższych zaburza dziecku porządek świata, wyobrażenie tego, jak toczy się życie. Śmierć rodziców burzy ten porządek w sposób kompletny - rozmowa z dr Barbarą Arską-Karyłowską, psychologiem dziecięcym

Obserwowałam dwie rodziny, w których umierało jedno z rodziców. Do końca ukrywano to przed dziećmi - przed ośmiolatką i nastolatką. Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci?

Do piątego roku życia dziecko nie jest w stanie zrozumieć, czym jest śmierć, bo nie czuje czasu, nie wie, co to znaczy 'zawsze', 'nigdy'. Jeśli mama wyjeżdża na dwa tygodnie, jest to dla niego taką samą ostatecznością jak jej śmierć. 'Umrzeć' znaczy dla kilkulatka tyle samo co 'zasnąć' czy 'wyjechać'.

Czyli nie mówić małemu dziecku, że babcia umiera?

Mówić, ale wiedząc, że ono tego nie zrozumie. Natomiast po piątym roku życia dziecko rozumie już, co to jest ostateczność. Do niedawna sądzono, że jest inaczej, ale wiemy już, że starsze dzieci przeżywają żałobę jak dorośli.

Czyli jak?

Czują smutek, żal, niepokój, lęk.

...tęsknotę...

Nie, tęsknota przychodzi później. Ale to poczucie braku pojawia się nawet po wielu latach w trudnych i ważnych sytuacjach. 'Szkoda, że tata nie poprowadzi mnie do ołtarza', 'Gdyby mama była przy mnie, nigdy by do tego nie doszło'.

A złość?

Złość też może towarzyszyć żałobie. Nieco inne uczucia towarzyszą śmierci rodziców czy dziadków, inne - rodzeństwa. Kiedy umiera brat lub siostra, dziecko często czuje się winne. Przy śmierci osoby dorosłej też się to zdarza - 'Byłem niegrzeczny, dlatego tata umarł' - jednak rzadziej. Śmierć najbliższych zaburza dziecku porządek świata, wyobrażenie tego, jak toczy się życie. Śmierć rodziców ten porządek burzy w sposób kompletny.

 

Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci?

Dlaczego śmierć brata czy siostry wiąże się z poczuciem winy?

Śmierć dziecka zwykle jest poprzedzona chorobą. Gdy jedno z dzieci jest chore, rodzice więcej się nim zajmują, opiekują, mama nocuje z nim w szpitalu, a to oznacza, że u drugiego, zdrowego dziecka pojawia się zazdrość i złość. I te uczucia mogą skutkować późniejszym poczuciem winy. 'Umarła, a ja tak źle o niej myślałam', 'To przeze mnie'.

Czy mówić dziecku wprost: 'To nie była twoja wina, ta śmierć nie ma z tobą nic wspólnego'?

Tak. Trzeba z dziećmi rozmawiać o śmierci, na pewno trzeba odpowiadać na pojawiające się pytania, nawet gdy są trudne. Dziecko może mieć potrzebę zobaczenia zmarłego, pożegnania się. I warto na to pozwolić, z wyjątkiem sytuacji, w której ta osoba jest bardzo zmieniona - np. w wyniku wypadku. Jeśli dziecko, nawet małe, chce iść na pogrzeb - niech idzie. Trzeba je tylko przygotować na to, co zobaczy, opowiedzieć, co się będzie działo, wytłumaczyć, że to rytuał pożegnania bliskiej osoby, że na to ostatnie spotkanie przychodzą ludzie, dla których zmarły był bliski. I mówić konkretnie: że będzie trumna, że zostanie włożona do dołu w ziemi. Dzieci w młodszym wieku szkolnym są zafascynowane rytuałami, zrozumieją pogrzeb, gdy będą do tego przygotowane.

Nie przestraszą ich emocje żałobników? Jak osierocona żona ma przygotować osierocone dziecko do rytuału, kiedy sama jest w rozpaczy?

Nie może tego zrobić. Musi poszukać kogoś, kto ją zastąpi. W takiej sytuacji warto też, żeby dziecku podczas samej ceremonii towarzyszył ktoś inny, kto będzie mógł udzielić mu wsparcia, a nie tylko mama. Jeśli człowiek sam sobie nie radzi z umieraniem, z odejściem bliskiej osoby, nie może o tym rozmawiać z dzieckiem. Jeżeli nie ma nikogo, kto może, kto potrafi powiedzieć dziecku, że ktoś w jego rodzinie jest ciężko chory i umiera, trudno. W takiej sytuacji trzeba jak najszybciej powiedzieć o tym po śmierci.

Jak?

Najprościej, używając zwykłego, codziennego języka. Unikając słów takich jak 'odszedł', bo dziecko może zinterpretować je inaczej, niż myślimy.

Umarł?

Umarł, przestał oddychać, serce przestało bić, organizm przestał działać. I nie bać się powiedzieć 'nie wiem', jeśli nie będziemy znali odpowiedzi na jakieś pytanie.

A kwestia nieba?

To już nie jest pytanie do mnie. Jeśli ludzie są wierzący, powiedzą dziecku o niebie. Ale nawet wierząc w życie po śmierci, trzeba pamiętać, żeby porozmawiać z dzieckiem dosłownie.

Gdy dziecko cierpi, rodzi się pokusa ukojenia jego bólu obietnicą rychłego spotkania ze zmarłym. 'Spotkamy się z mamusią w niebie'.

Na to trzeba bardzo uważać. Małe dzieci przeżywają żałobę krótko - kilka tygodni. Czasem jednak trwa to dłużej i wtedy mogą się pojawić myśli samobójcze, zwykle pod wpływem tęsknoty za zmarłym. Zapowiedź spotkania w niebie może te myśli nasilić.

Dziecięca żałoba trwa kilka tygodni? Bliscy mogą się niepokoić, że dziecko jest nieczułe.

Nie. Kilka tygodni to tyle, ile dziecko przed wiekiem dojrzewania może trwać w żałobie. To normalne. Potem, u nastolatków, trwa to podobnie długo jak u dorosłych. Dłużej trwa żałoba, jeśli umiera rodzic albo gdy dziecko traci oboje rodziców. Uczucia: żalu, bezsilności, gniewu, utraty kontroli, no i najważniejsze - utraty poczucia bezpieczeństwa, są wtedy bardzo silne. Dziecku potrzebny jest w takiej sytuacji system wsparcia, do którego włączeni zostaną nie tylko członkowie jego rodziny, ale też nauczyciele i koledzy. Dziecko potrzebuje w takiej sytuacji osób, które będą gotowe je słuchać, wyjaśniać, zachęcać do rozmowy i odpowiadać na niekończące się pytania. Pozwolą dziecku wycofać się, a potem wrócić i znów pytać. W przypadku śmierci rodziców zachowanie dziecka może się bardzo zmienić. Śmierć rodziców to szok, który u jednych dzieci może spowodować ciągły płacz i wzmożoną emocjonalność, u innych bierność, apatię i brak ekspresji emocjonalnej, a u jeszcze innych agresję. Śmierć rodziców to też opuszczenie, na które dziecko może zareagować regresją do zachowań wczesnodziecięcych, takich jak klejenie się do dorosłego, odmową rozstawania się z opiekunem, mówieniem jak małe dziecko... Śmierć rodziców może mieć też efekty długofalowe. Są badania, które wskazują, że osoby dorosłe, które utraciły rodziców we wczesnym dzieciństwie, narażone są w większym stopniu niż inni na depresję i próby samobójcze.

Czego się spodziewać w okresie żałoby?

Pogorszenia zachowania - wzmożonej pobudliwości, czyli tzw. niegrzeczności. Musimy bowiem pamiętać, że choć uczucia dziecka są w tej sytuacji takie same jak uczucia dorosłego, to zachowanie, reakcje - nie.

Nazywać te uczucia? 'Jesteś zła, że tata umarł'?

Tak, odzwierciedlać je: 'Wydaje mi się, że czujesz smutek, żal, gniew...'. Jak już mówiłam, zwykle po kilku tygodniach to mija. Jeśli nie mija, warto poszukać pomocy.

A co z dziećmi, które nie płaczą, nie sprawiają kłopotów, tylko wycofują się do swojego świata?

Te dzieci, które zadają dużo pytań, mówią o śmierci, o tym, co się zdarzyło, rysują albo w inny sposób wyrażają swoje uczucia, lepiej sobie radzą. Dzieci, które w ogóle o tym nie mówią, dłużej przeżywają żałobę.

Zachęcać te milczące do mówienia i rysowania?

Nie unikać tych rozmów.

Nie unikać czy zachęcać?

Trudno powiedzieć, bo przecież te dzieci, które zadają dużo pytań, wychowują się w domach, które są na takie pytania otwarte. Rodzice, dziadkowie dają im przyzwolenie na to, żeby mówiły o tym, co czują i pytały o śmierć. Pamiętam rodzinę, w której po śmierci matki został ojciec i dwie córki. I ta starsza powiedziała do mnie: "Jaka to ulga, że tata nie boi się naszych pytań. Na początku nie chciałam mówić o mamie, bo bałam się, że tatę zranię". Jeśli ten rodzic, który został, boi się rozmawiać, pokazuje, że rozmowa na ten temat sprawia mu ból, dziecko nie będzie pytać. Wtedy tak jak przed pogrzebem trzeba znaleźć kogoś, kto go zastąpi.

Czy dobrym pomysłem jest szukanie grup terapeutycznych?

Doradzam ostrożność. Niektóre dzieci mogą na tym skorzystać, widząc, że inni też są w takiej okropnej sytuacji. Dla innych, tych, które potrzebują przeżywać swój smutek indywidualnie, udział w takiej grupie będzie oznaczał zgromadzenie zbyt wielu nieszczęść naraz. Podobnie jest z wyjazdami. Udane, atrakcyjne wakacje są świetnym pomysłem. Ale trzeba pamiętać, że część dzieci nie będzie chciała oddalać się w tym najtrudniejszym czasie od domu. Wyjazd bez bliskich będzie dla nich czymś strasznym, będą się tego bały. I trzeba to uszanować, nic na siłę.

Jak pomóc dziecku, które po śmierci opiekuna musi jednak opuścić swój dom? Bo umarła samotna, rozwiedziona mama?

Tata - czy inna bliska osoba - musi teraz temu dziecku poświęcić szczególnie dużo uwagi i czasu. Bardzo trzeba dbać o to, by dobrze mówić o mamie. Jeśli ojciec lub jego nowa żona będą zmarłą mamę dyskredytować, dla dziecka będzie to nieszczęściem. W takim domu dziecko będzie miało obawy przed zadawaniem pytań, poszukiwaniem odpowiedzi, a to, jak już mówiłam, pogłębia żałobę.

Jeżeli śmierć była wynikiem wypadku, w którym także uczestniczyło dziecko - jak podczas ostatniego pożaru w Kamieniu Pomorskim czy kraksy samochodowej - dziecku jest trudniej?

Tak, to jest bardzo trudne do zrozumienia i zaakceptowania przez dziecko. Jego poczucie winy może być dużo silniejsze, bo nie ma na kogo zrzucić odpowiedzialności za to, co się stało. Jeśli siostra umarła w wyniku choroby, brat może sobie myśleć: bo lekarz był zły. To próba racjonalizowania tego, co się stało. Wypadek tę racjonalizację utrudnia. Czasami wtedy dziecko kieruje swoją złość przeciwko tej bliskiej osobie, która przejmuje nad nim opiekę. 'Gdyby ciebie nie było, żeby się mną opiekować, tata by nie umarł' - to irracjonalne, ale małe dziecko może tak odczuwać. Dziecko może mieć zachwiane poczucie ładu, porządku świata, w który dotąd wierzyło. Świat staje się nieprzewidywalny, co prowadzi do silnego poczucia zagrożenia. Większe jest ryzyko pojawienia się objawów stresu pourazowego.

Czasami dziecko cierpi, choć w opinii dorosłych nie powinno. Jak dziewczynka, która płakała, gdy powiedziano jej, że umarł ojciec, którego nigdy w życiu nie widziała.

Nie dość, że nie mogła go spotkać, to nie mogła nawet się z nim pożegnać podczas pogrzebu. Przypuszczam, że ona miała nadzieję, że kiedyś tego ojca znajdzie i pojawił się teraz żal, że nie zdążyła, że to już nigdy się nie wydarzy.

Czy żałoba jest stopniowalna? Gdy umrze mama, boli bardziej, niż gdy umierał dziadek?

Nic o tym nie wiem. Na pewno gdy umierają oboje rodzice, osierocenie jest okropne. Dużo trudniej jest dziecku pogodzić się ze śmiercią mamy czy taty niż babci, która jest w takim wieku, gdy możemy się spodziewać jej odejścia.

O ile wiemy, że śmierć istnieje.

Myślę, że dobrze jest czytać dzieciom książki, które oswajają ze śmiercią, nawet gdy nikt w rodzinie nie umarł.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.