W latach 70. Barbara Labuda współpracowała z KOR-em, a w czasie karnawału „Solidarności” była doradcą MKZ i organizowała pierwszą związkową wszechnicę w Polsce, która miała odkłamywać wszystko, co zostało zafałszowane lub przemilczane. Po ogłoszeniu stanu wojennego wzięła udział w „bitwie na linii fabryk”, czyli wielkim strajku, który 14 grudnia 1981 roku zaczął się w największych wrocławskich zakładach pracy.

Po pacyfikacji musiała się ukryć (była w tym czasie członkiem RKS Dolny Śląsk odpowiedzialną za kontakty międzyregionalne), ale w październiku 1982 roku została aresztowana i skazana na półtora roku więzienia. Wyszła w lipcu dzięki amnestii i dalej pracowała na status „wroga władzy ludowej”.

Od 1987 roku członek i rzecznik RKW Dolny Śląsk, redaktor naczelna podziemnego pisma „Region”.

Twardą ręką trzymała współpracowników. Gdy w 2000 roku przyjechała do Wrocławia na otwarcie wystawy o prasie bezdebitowej, rzuciło się jej na szyję dwóch nobliwie wyglądających panów, wołając, że nigdy nie zapomną spotkania z nią. – Podobno weszłam kiedyś do mieszkania, gdzie drukowali, i zastałam ich pijanych. Powiedziałam: „Jesteście wyłączeni”. Miałam opinię „zajadłej cholery”, która nie pozwala pić. Dla mnie najważniejsze były względy bezpieczeństwa – tłumaczyła Barbara Labuda to entuzjastyczne powitanie.

Na początku lat 90. była jedną z najbardziej wyrazistych postaci w Sejmie. Walczyła o prawo do aborcji i edukację seksualną. Protestowała przeciw religii w szkołach. Trzykrotnie zdobywała mandat poselski – po raz pierwszy w wyborach 4 czerwca 1989 roku, w których uzyskała 84 proc. poparcia, najwięcej z wrocławskiej „drużyny Lecha”.