Z badań, które zostały przeprowadzone w latach 2010–12 na zlecenie Ministerstwa Zdrowia, wynika, że występowanie próchnicy u polskich dzieci spada wolniej niż w wielu innych krajach Europy. Przeciętny polski 12-latek ma więcej zębów z próchnicą (średnio 3,5 zęba z ubytkami próchnicowymi) niż jego rówieśnik mieszkający na Białorusi (2,1) czy na Węgrzech (2,4).

Sytuacja zdaje się nie zmieniać. Na początku tego roku konsultant krajowy w dziedzinie stomatologii dziecięcej profesor Dorota Olczak-Kowalczyk poinformowała, że zgodnie z wynikami badań epidemiologicznych już ponad połowa 3-latków ma próchnicę – średnio 2 zęby dotknięte są tą chorobą. Problem wzrasta wraz z wiekiem – 90 proc. 18-latków ma próchnicę. Średnio aż 7 zębów z ubytkami. Trzeba pamiętać, że zły stan jamy ustnej spowodowany działaniem bakterii ma negatywny wpływ na ogólne zdrowie.

Winę za te statystyki ponoszą: zła dieta, higiena i złe wzorce wyniesione z domu. Nigdy nie wolno straszyć dziecka dentystą! Po wizycie nie należy przesadnie chwalić. Przyprowadzajmy dzieci początkowo na wizyty adaptacyjne, później tylko profilaktyka. Takie wizyty nie bolą, nie wywołują strachu, mogą być przeprowadzone w bardzo dobrej atmosferze. – Stomatolożka Marzena Kupis radzi, jak walczyć z próchnicą i innymi chorobami przyzębia u polskich dzieci.

Dane są zatrważające. Dlaczego tak dużo polskich dzieci ma próchnicę?

Za próchnicę u polskich dzieci odpowiadają przede wszystkim złe nawyki żywieniowe, brak wiedzy na temat mycia zębów oraz złe wzorce wynoszone z domu.

Jedną z przyczyn próchnicy u dzieci jest tzw. próchnica butelkowa. Dochodzi do niej wówczas, gdy dziecko zasypia z butelką lub w nocy pije słodzone napoje. Nocą zmniejsza się wydzielanie śliny, która działa jak prysznic: obmywa zęby, tworząc barierę dla bakterii próchniczych. Lekarze już dawno zauważyli, że przed próchnicą uchronić może zwiększone wydzielanie śliny, które następuje np. przy żuciu gumy, bez cukru oczywiście.

Kolejną przyczyną jest częste sięganie po różnego rodzaju przekąski, nie tylko słodkie. Pamiętajmy, że pożywką dla bakterii jest cukier! Za korozję szkliwa odpowiadają przede wszystkim słodkie napoje gazowane, których należy definitywnie unikać.

Na kim spoczywa odpowiedzialność wykształcenia właściwych nawyków higieny? Na rodzicach czy szkole?

Tak naprawdę i rodzice, i higieniści oraz stomatolodzy w szkołach powinni uczyć dzieci prawidłowej higieny jamy ustnej. Niestety jednak gabinety stomatologiczne zostały przynajmniej na jakiś czas wyrugowane ze szkół. Dlatego też stan uzębienia polskich dzieci jest tak fatalny. Gdy szkoły współpracowały ze stomatologami, dzieci były niejako obligowane do wizyt.

Skoro już nie w szkołach, to jak rodzice mają uczyć dzieci prawidłowego dbania o zęby?

Rodzice powinni pilnować dzieci, aby myły zęby chociaż dwa razy dziennie. Konieczne jest umycie zębów od razu po zjedzeniu czegoś słodkiego. Nie wolno także podawać dzieciom pokarmów oklejających zęby, takich jak toffi, krówki czy ciągnące się batoniki.

Zapracowani rodzice często nie mają niestety czasu, by pilnować regularnego mycia zębów (czyli po każdym posiłku) lub najzwyczajniej w świecie nie przywiązują do tego wagi. Pamiętajmy więc: bez umycia zębów dziecko nie może położyć się spać – od najmłodszych lat trzeba stworzyć swoisty rytuał, który potem zamieni się w nawyk.  W naszym gabinecie mieliśmy przypadek 3,5-letniej dziewczynki, której leczyliśmy 14 zębów w narkozie, w tym 5 kanałowo. Za wszystkie ubytki odpowiadały słodycze.

Bardzo ważne jest pilnowanie nawyków higienicznych. Każdy rodzic powinien kontrolować, jak dziecko myje zęby, lub nawet myć mu je samodzielnie. Od urodzenia trzeba uczyć dziecko właściwych nawyków – rodzic musi przyzwyczajać je do dbałości o zęby i przyszłych wizyt u dentysty.

Dzieci powtarzają zachowania rodziców. Gdy zauważą, że rodzic kładzie się spać bez umycia zębów, na dodatek podjada coś w łóżku, będą powielać jego błędy prowadzące prosto do próchnicy. Dlatego dawajmy dzieciom dobry przykład.

Dziecko, podobnie jak inne ssaki, odbiera jamę ustną bardzo intymnie, dlatego dentysta – osoba obca, nie np. mama czy tata – musi umieć stworzyć atmosferę dużego zaufania, tak żeby przeprowadzić wizytę stomatologiczną z sukcesem.

Jak  należy dbać o zęby dziecka w domu?

Od niemowlęcia trzeba przyzwyczajać dziecko do dbałości o jamę ustną. W tym celu należy przecierać niemowlęciu dziąsła gazikiem lub specjalnie wyprodukowanymi w tym celu silikonowymi szczoteczkami.

Gdy wyrosną zęby, od razu trzeba zacząć stosować szczoteczki. Niektórzy twierdzą, że nie należy myć zębów mlecznych, bo wypadną – to bardzo szkodliwy mit! Na zębach mlecznych, tak samo jak na stałych, tworzy się próchnica, zęby bolą, bo może dojść do zapalenia nerwu, martwicy i tworzenia ropni. Ropień pod zębem mlecznym może uszkodzić wyrzynający się ząb stały. Nieleczone zęby mleczne mogą też prowadzić do późniejszych wad zgryzu.

Bez trudu znajdziemy dziś na rynku produkty, które zachęcą dziecko do mycia zębów – szczoteczki przypominające grzechotki itp. Warto też stosować szczoteczki soniczne przeznaczone specjalnie dla najmłodszych.

Ciekawostką jest to, że mogą wystąpić zęby wrodzone, czyli dziecko rodzi się z zębem, głównie przednim. Nie jest to żadna anomalia, po prostu natura lubi odstępstwa od normy i musimy jej zaufać.

A kiedy zabrać dziecko do dentysty po raz pierwszy?

Jeśli rodzic nie jest niczym zaniepokojony, to pierwsza wizyta powinna odbyć się w wieku 2-2,5 lat. Przeprowadzona w sposób profesjonalny będzie gwarancją, że dziecko – jako już dorosły człowiek – nie będzie się bało dentysty. Od najmłodszych lat zabierajmy dziecko do stomatologa, oswajajmy je z gabinetem, narzędziami, z dźwiękiem i zapachem.

Dobrym pretekstem do wizyty adaptacyjnej jest krótka wizyta (kontrola, higiena) rodzica, gdy dziecko przygląda się działaniom stomatologa.

Niestety, bardzo często pierwsza wizyta odbywa się dopiero około piątego roku życia po wyrżnięciu wszystkich zębów mlecznych lub około szóstego roku życia, kiedy wyrzynają się już pierwsze zęby stałe. To po prostu naganne.

Jakie zabiegi ochronią dzieci przed próchnicą i innymi chorobami w przyszłości?

Zawsze powtarzam moim pacjentom: przede wszystkim profilaktyka. Lepiej jest zapobiegać, niż leczyć. Bardzo ważnym zabiegiem profilaktycznym przeprowadzanym około 6. roku życia jest lakowanie zębów, czyli wypełnianie naturalnych bruzd, w które wyposażone są zęby. To całkowicie bezbolesny i kilkuminutowy zabieg przynoszący ogromne korzyści, ale należy go przeprowadzić do 3 miesięcy po pojawieniu się zęba w  jamie ustnej, dlatego tak ważna jest wizyta u dentysty około 6. roku życia, bo wtedy pojawia się pierwszy trzonowiec, który wyrasta za piątym, czyli nie poprzedza go wypadnięcie zęba mlecznego.

Co zrobić, by wizyta dziecka u dentysty nie była stresem zarówno dla dziecka, jak i rodziców?

Przyprowadzajmy dzieci do dentysty od około 2,5-3. roku życia. Początkowo na wizyty adaptacyjne, później tylko profilaktyka. Takie wizyty nie bolą, nie wywołują strachu, mogą być przeprowadzone w bardzo dobrej atmosferze. Często zdarza się, że rodzice namawiają na zrobienie kolejnego zęba, mimo że ustalone było leczenie jednego. To dekoncentruje dzieci i pozbawia zaufania do stomatologa. Nie należy oszukiwać dziecka. To lekarz wie, jak powinna przebiegać taka wizyta, i to on nadaje jej właściwe tempo. Na początku trzeba ustalić z dzieckiem, co i jak będzie robione, i tego się trzymać, czyli dotrzymywać słowa i wypracować zaufanie. Nigdy nie wolno straszyć dziecka dentystą! Po wizycie nie należy też przesadnie chwalić. 

Ale przecież często dziecko, podobnie jak inne maluchy w przedszkolu albo nawet mamusia czy tatuś, panicznie boi się dentysty.

W żadnym wypadku nie wolno straszyć dzieci dentystą! Zakazane jest argumentowanie konieczności mycia zębów pójściem do stomatologa! Pamiętajmy, że dobrze prowadzone przed dentystę leczenie zaowocuje zdrowymi zębami, bez konieczności borowania.

Aby zaznajomić dziecko z dentystą, warto zabrać je ze sobą na wizytę, tak by zobaczyło, że stomatolog nic złego mamie czy tacie nie robi. Warto także, by towarzyszyło na takiej wizycie jednemu z rodziców. Wybierajmy gabinety sprawdzone – wizyta dziecka u dentysty nie powinna trwać dłużej niż 30 minut. Dziecko nie wysiedzi dłużej na fotelu. Jeśli będziemy je przymuszać, zrazi się do dentysty. Wizyty na siłę skutkują dentofobią w dorosłym życiu.

Dziecko może też zostać odczulone na dentystę. Wystarczy zastosować wówczas terapię behawioralno-poznawczą. Przydatny w takich sytuacjach może się okazać psycholog. Znam przypadki współpracy psychologa z dentystą. W skrajnych przypadkach pozostaje narkoza.

A po udanej wizycie pewnie nagroda: pizza lub kino?

Absolutnie nie. Mimo że brzmi to kuriozalnie, dzieci po wyjściu od dentysty nie można chwalić. Nie wolno używać sformułowań typu: „dobrze, że nie płakałeś”, „trzeba to zrobić”, „masz być dzielny”, „nie będzie bolało”. Takie zdania sugerują, że w gabinecie u dentysty może wydarzyć się coś nieprzyjemnego. Po wizycie nie należy przesadnie chwalić. Dziecko to klasyczna gąbka – wchłonie wszystko, czym pozwoli mu nasiąknąć rodzic. Zawsze o tym pamiętajmy!

 Lek. stom. Marzena Kupis - stomatolożka z 20-letnim stażem. Specjalizuje się w stomatologii estetycznej