Superbohaterka czytelników. Wasze uzasadnienia
Superbohaterka 2016 (FRANCISZEK MAZUR)
Natalia Przybysz. Za odwagę
Za odwagę na powiedzenie głośno tego, o czym wiele boleśnie milczy. Za kurs kolizyjny z nieuniknionym, ale najbardziej potrzebnym - prawda versus konsekwencje.
Czytelniczka
***
Nie wiem, czy Natalia przewidziała ogrom hejtu, jaki ją spotka po wyznaniu o aborcji.
Nie wiem, czy zdawała sobie sprawę z rozłamu jaki ten wywiad spowoduje w ruchu "parasolkowym".
Nie wiem, czy była gotowa na zarzuty, jakie padną - nie ze strony pro-life'owców/księży/OrdoIuris/wyborców PiS - ale ze strony kobiet, które 3 października wyszły z parasolkami na ulice.
Nie wiem i nie obchodzi mnie to.
Nawet jeśli nie była świadoma ogromu konsekwencji, czuję, że kierowała nią jakaś oczyszczająca siła.
Siła, która spowodowała, że nadszedł czas nazwać rzeczy po imieniu, w końcu zająć stanowisko: O co walczymy? Po co wyszłyśmy na ulicę? Czy chcemy utrzymania status quo, czy wywalczenia normalności?
Tak - wiele Kobiet obwinia Natalię o rozłam w ruchu parasolkowym.
Tak - wiele Kobiet wycofało się po jej deklaracji z ruchu.
Ale mimo to cieszę się. Cieszę się, że w końcu spadła zasłona. Że pewne rzeczy zostały powiedziane na głos. I że zadałyśmy sobie w końcu pytanie - za czym maszerujemy?
A jeśli wyznanie Natalii część z nas, Kobiet, bulwersuje i zmusiło do deklaracji: "Jestem po stronie kompromisu" - też dobrze. Natalia wezwała nas do opowiedzenia się po którejś stronie.
Tak - sprawiła, że wiele kobiet zrezygnuje ze wspólnego marszu. Ale może też zaczniemy się zastanawiać? Gdy już wypali się oburzenie, może część z Nas zastanowi się, skąd ono pochodzi?
I właśnie za to: Za odwagę w obliczu konsekwencji, które mogła przewidzieć, i za to wszystko, czego może nawet nie przewidziała - dziękuję Natalii i typuję ją na Superbohaterkę 2016.
Bea Sparago
***
Żadna piosenka tak nie bolała jak "Przez sen". Słuchając, wiedziałam, że jestem świadkiem czegoś przełomowego. Z dnia na dzień Polacy i Polki zaczęli przy kawie, winie, na ławce, w autobusie rozmawiać o jednym z najtrudniejszych tematów w Polsce. Aborcja, słowo zakazane wypełzło z czeluści i weszło w otwarty dyskurs. W dużej mierze dzięki Natalii Przybysz.
Ja, będąc osobą, która nie może mieć dzieci, popierając otwartość Natalii, sama poczułam się marginalizowana. Każda kobieta ma obowiązek rodzić. Kobieta z zaszytymi ustami i narządami rozrodczymi rządzonymi przez stare konwenanse. Natalia, dla mnie pierwsza bliska kulturowo osoba, dokonała niemożliwego. Zaryzykowała wieczny ostracyzm. Zacisnęła pięść, a w niej zamknęła wszystkie stereotypy, negatywne opinie, czyniąc z siebie oręże prawdy. A potem z dużą godnością zniosła falę nienawiści. Światłe kobiety z mojego otoczenia zarzucały jej pragnienie sławy i rozgłosu. Łapałam się za głowę, nie wierząc to, co słyszę. Wtedy włączałam "Przez sen" i kazałam się im jeszcze raz zastanowić. Stanąć z boku aborcji. Poszukać w sobie odwagi. I nikomu nie oddawać władzy nad własnymi decyzjami, zwłaszcza związanymi z naszymi ciałami, które nosimy przez całe życie. My, nikt inny. A Natalia swoją skórę nosi z dumą, odwagą i jednocześnie z pokorą. Natalia to cudowna równowaga między ciszą i rockowym skowytem prawdy.
FreedomanFan
***
Odsłaniając swoją prywatność, narażamy się na ciosy, które uderzą w najczulsze miejsca. Jednak, gdy władza odbiera kobietom wolność i godność - nie można milczeć. To, co prywatne, staje się też polityczne. Natalia Przybysz opowiedziała o doświadczeniu, które jest doświadczeniem milionów Polek, a jej opowieść jest opowieścią o miłości, o odwadze, o niezgodzie na hipokryzję. Nie pozwoliła sobie zamknąć ust, nie pozwoliła, by inni decydowali o niej i za nią. Jest moją superbohaterką.
Elżbieta
***
Żadna nagroda nie jest w stanie oddać tego, co do debaty o aborcji - wreszcie inaczej, bez strachu, normalnie, wyzwalająco - wniosła Natalia Przybysz.
Skupiamy się na "konsekwencjach" wywiadu myśląc o tym, jak wiele przykrości ją za niego spotkało. Ale jest jeszcze druga strona. Ile z nas zobaczyło w niej siebie, ile z nas zrozumiało, że w tym doświadczeniu jesteśmy tak podobne - niezależnie od tego czy jesteśmy piosenkarkami czy studentkami. Jeździmy na tę Słowację. Codziennie. Tak jak ona. A ona - tak jak każdego dnia kilka z nas. Jest tak wiele mitów wokół tego, jak i dlaczego przerywa się ciąże. Zawsze "musimy" mieć odpowiednie wytłumaczenie, nasza decyzja musi być uzasadniona. Ciężka choroba - tak. Niechęć do zmiany swojego stylu życia - nie. Natalia pokazała, że tak być nie musi. Że każda z nas ma swoje życie i swoje powody i że nikomu nic do tego.
Obaliła też mit głoszący, że aborcję robią te kobiety, które nie wierzą w "życie". Ona uważała, że w jej ciele rozwijała się dusza. Niezależnie od tego przekonania zdecydowała, że nie chce mieć dziecka i uznała, że mam prawo ten rozwijający się potencjał życia wyprosić ze swojego ciała. Bo fakt zajścia w ciążę nie pozbawia kobiety decyzyjności.
Natalia mówiła też o uldze, o odzyskanej wolności. To uczucia, które towarzyszą setkom z nas. Żadna osoba publiczna nie opowiedziała o aborcji w ten sposób. Sądzę, że i teraz to się długo nie stanie. Tym bardziej wiele kobiet jest jej wdzięcznych. Uwolniła je od poczucia osamotnienia - bo przecież każda jedna kobieta z podobnym doświadczeniem mierzyła się z oceną otoczenia. Zmierzyła się z tym także Natalia.
Szkoda, że jest tak niewiele jej podobnych, równie odważnych, aby mówić o doświadczeniu, które jest tak stygmatyzowane. I by zrobić to w taki sposób, z takim zrozumieniem tego, co w tym wszystkim jest ważne. Normalnie, bez przepraszania. I dlatego jest moją superbohaterką!
Karolina Więckiewicz
***
Każda z kandydatek ma zasługi i wspiera kobiety - w walce o ich prawa, o poprawę stosunków i więzi z mężczyznami. Bo nie chodzi o przejęcie dominacji, ale o stworzenie społeczeństwa, w którym każdy ma prawo do szacunku, równego i godnego traktowania. Podstawą jest równouprawnienie kobiet - rzeczywiste, nie tylko deklaratywne. Kobiety powinny móc o sobie decydować. Móc wybierać czy chcą mieć dzieci. Jeśli nie chcą - powinny mieć zapewnione prawo do antykoncepcji i aborcji! Jeśli decydują się na macierzyństwo, powinna istnieć infrastruktura w postaci żłobków, szkół, przychodni, bo państwo powinno wspierać wychowywanie przyszłych pokoleń, a nie wydawać absurdalne prawa i zakazy, za którymi kryją się złe emocje, strach, niewiedza i pogarda dla kobiet. Kobiety powinny również zarabiać tyle samo, co mężczyźni.
Chętnie wybrałabym ex aequo "Dziewuchy dziewuchom" i panią Natalie. Ponieważ muszę dokonać wyboru, oddaję głos na Natalię Przybysz w uznaniu jej odwagi cywilnej za powiedzenie głośno tego, co stało się, staje się i na pewno stanie się udziałem wielu kobiet. Bądźmy solidarne! Bądźmy solidarni! Prawo do aborcji nie jest problemem tylko kobiet!
Droga pani Natalio, wielkie dzięki za wystąpienie z zaklętego kręgu, za odwagę, za głośne powiedzenie: "jestem jedną z Was (nas?)"
Natalia, notre soeur, notre camarade.
Daniela Rieger
Joanna Warecha. Za uwrażliwianie na niewidzialne bariery
Joanna Warecha wypowiedziała moje refleksje na temat, o którym wiele osób, zwłaszcza w Warszawie, woli milczeć. Opowiedziała o nierówności szans, o poczuciu beznadziei. Wielu ludzi "nie radzi sobie", bo nikt im nie pokazał, jak to jest "sobie poradzić", nie dano im nadziei i wiary we własne siły. Sama byłam jedną z takich osób i musiałam pokonać wiele barier, które nigdy nie zaistniały w świadomości moich obecnych znajomych. Brak wsparcia ze strony środowiska, z którego pochodzę i brak więzi ze środowiskiem, do którego chciałam przynależeć sprawiły, że przez kilka lat żyłam w ciągłym napięciu i niepewności. W poczuciu przytłoczenia i strachu, że sobie nie poradzę. Jednak w tej całej sytuacji spotkała mnie wielka szansa - szansa podpatrzenia zupełnie nowych dla mnie scenariuszy życia. Odwagę, pomysłowość, zaradność buduje się na sukcesie otaczających nas ludzi i pozytywnym wizerunku samego siebie. Jeśli się go nie otrzymało od losu, to trzeba go sobie dzień po dniu wypracować. Gdy się to już uda, warto opowiadać o drodze jaką się przeszło, po to by uwrażliwiać innych na "niewidzialne" bariery i bezradność wykluczonych.
Beata
Agnieszka Bal. Superbohaterka to mało powiedziane
Moja mama, na skutek choroby, straciła możliwość mówienia, pisania, czyli możliwość komunikacji z otoczeniem. Chorowała na SLA, nie mogła ruszyć żadną częścią ciała, poza oczami. Wtedy na pomoc przyszła nam prosta tabliczka z alfabetem, za pomocą której rozmawiałyśmy - ja wskazywałam literę, ona mrugała. I tak litera po literze żmudnie składałyśmy zdania i rozmawiałyśmy. Mama w końcu dostała możliwość wyrażenia swoich potrzeb, to niezwykle ważne. Trudno człowiekowi zdrowemu wczuć się i wyobrazić sobie, jak to jest... Właśnie wtedy wpadł mi w ręce numer WO z Panią Agnieszką Bal. Ta zbieżność w czasie, fakt, że dobrze rozumiałam o czym ona mówi, że byłam świadoma, jak ważna jest komunikacja i jak ona wygląda w wersji bardzo niestandardowej sprawiły, że długo nie mogłam zapomnieć tej rozmowy!
Bardzo cenię odwagę Agnieszki Bal, jej wytrwałość i upór, a także fakt, że w świecie tak zdominowanym przez ludzi zdrowych, głos i problem osoby niepełnosprawnej został zauważony. Trzymam za Panią Agnieszkę bardzo mocno kciuki, podziwiam ją! I nie życzę nikomu, by musiał się z takimi wyzwaniami jak ona borykać. Superbohaterka to mało powiedziane!
Anna Kolanowska
***
Za pokazanie nam wszystkim, że choroba może odebrać mowę, ale nie głos. Za pokazanie, że cisza może być głośniejsza niż krzyk.
Emilia
Agata Komorowska. Kobieta inspiracja
Kobieta inspiracja. Jej wpisy oddają to, co siedzi gdzieś głęboko w mej duszy, a również działają kojąco - niczym prawdziwy balsam. Kobieta - matka, kobieta - wojowniczka, kobieta - społecznik. Wszystkie te cechy skumulowane w drobnej osobie pani Agaty, sprawiają, że człowiek chce być po prostu lepszy.
Marta Wróblewska
***
Choć wszystkie nominowane to zacne osobowości mój wybór pada na Panią Agatę, która swoim doświadczeniem dzieli się ze spokojem, bez zacietrzewienia, z pewnego rodzaju dystansem. A może wynika to z doświadczenia? Jedynie słuchając, możemy się zrozumieć. Czuję, że sposób, w jaki mówi Pani Agata może obudzić świadomość w tych, którzy dotąd patrzyli tylko w jedną stronę. Swoimi wątpliwościami, pytaniami, wiedzą pokazuje na jak wielu płaszczyznach musimy pracować, jaki mamy niski poziom świadomości, empatii, zrozumienia, jak bardzo brakuje nam edukacji. Pokazuje, jak silne mogą być kobiety, gdy biorą na siebie odpowiedzialność za drugiego człowieka. A jednocześnie, że mają prawo nie czuć się gotowe, by ten ciężar udźwignąć. Pani Agata opowiada o macierzyństwie i aborcji z różnych perspektyw, pokazuje, że nie nikt nie ma monopolu na prawdę.
Magdalena Olchowska
Sylwia Spurek. Za otiweranie oczu
Działa w bardzo ważnej dla mnie i innych kobiet sprawie. Ma odwagę dążyć do celu. W swoich przekonaniach trwa nieustannie i trwale. Nie zmienia swojego zdania, aby dopasować się do sytuacji. Otwiera oczy na niektóre niezauważane zjawiska społeczne i tolerowane przez społeczeństwo patologie. Jest konkretna, kompetentna i bardzo rzetelna.
Czytelniczka
Aleksandra Przegalińska. Za oswajanie nas z tym co nieuchronne
Niezwykle inspirująca, piękna kobieta naukowiec, która idzie kilka lat przed nami, by oswoić nas z tym, co nas nieuchronnie czeka. Bada najnowsze technologie, oswaja sztuczną inteligencję i pilnuje, by roboty były nie tylko funkcjonalne, ale też ludzkie. Poświęcając się dla nauki, choćby podczas testowania na sobie różnych urządzeń. Zachowuje doskonałą równowagę między życiem prywatnym a zawodowym. Może być wzorem dla ambitnych kobiet, które realizują się zawodowo, wychowują dzieci, dbają o dobre relacje rodzinne i społeczne.
Ewa Barlik
Krystyna Janda. Za wezwanie do strajku kobiet
Wspaniałe role kobiet w jej wykonaniu, jak i upór w realizacji pasji tworzenia wybitnych spektakli o nich, kształtują od lat postawy młodych i starszych Polek. Dlatego jedna jej wypowiedź o prawach kobiet do decydowania o swoim życiu przez nie same, porwała przyzwyczajone już do swoich praw kobiety i młode dziewczyny.
Jest doświadczoną matką , zna trud wychowania dzieci i chce, aby żyły w demokratycznym kraju. Walczy o teatr, dający pracę wybitnym aktorom, a nam przeżycia duchowe.
Elżbieta Kochańska
Paulina Młynarska. Za walkę z "matkoboskością"
Za inspirowanie wielu kobiet (i mężczyzn) do bycia dorosłymi - do poznawania siebie i do bycia szczerymi przede wszystkim w stosunku do samych siebie. Za to, że w sposób otwarty, prosty i szczery, a jednocześnie pełen szacunku i humanistycznej pokory, zachęca do zmagania się z przeciwnościami losu i kryzysami, do walki "od oddechu do oddechu". Za konsekwentne odkręcanie paradygmatu "matkoboskości", wszechobecnego w naszej kulturze, aby nie paraliżował kolejnych pokoleń kobiet i nie odbierał im przekonania o prawie do własnej wartości, równości i samostanowienia.
Iwona Ryan
Natalia Fiedorczuk. Za szczerość
Książkę pani Natalii "Jak pokochać centra handlowe"pochłonęłam w jeden wieczór. Czytając, cofnęłam się 20 lat wstecz do tamtej siebie - całkowicie zagubionej, niepewnej, ale świetnie udającej ,że wszystko okey, biorącej na barki więcej niż można udźwignąć. Po tylu latach dziękuję za słowa, których nie umiałam wtedy powiedzieć, a nawet sobie uświadomić. I za "ukojenie" , które zostało we mnie po lekturze. Dobra,szczera opowieść.
Iza
Elżbieta Budny. Za pomoc chorym dzieciom
Dzieci. Nowotwór. Te dwa słowa nigdy nie powinny występować razem. Elżbieta Budny od lat robi wiele, by złagodzić ten niefortunny zlepek cudu i przekleństwa. Podziwiam. Szanuję.
Dorota Płomińska
Joanna Grabarczyk. Za stanowczy sprzeciw wobec słownego hejtu
Mowa nienawiści nie jest tylko pustym sloganem, którym tak ochoczo szafują politycy, równocześnie otwarcie się nią posługując. Słowa mogą zmieniać świat i nasze życie. Na lepsze, ale niestety także na gorsze. Mogą nas wspierać, budować poczucie naszej wartości, ale mogą też zachęcać do wizyty w domu sąsiada z maczetą. Historia powinna nas już dawno nauczyć tej zależności, ale pozostajemy głusi i ślepi na przykłady z przeszłości. Dziękuję Pani Joannie Grabarczyk za odważny i stanowczy sprzeciw wobec słownego hejtu, za interweniowanie tam, gdzie inni tylko wzruszają ramionami, bo przecież gadanie nikomu nie szkodzi. Otóż szkodzi. Im prędzej to zrozumiemy, tym dla nas lepiej. A im więcej z nas zdecyduje się na reakcję w sprawie nienawistnego języka, tym trudniej będzie nas z tego powodu prześladować i zastraszać. Joanna Grabarczyk pięknie nas w tej kwestii uświadamia i inspiruje, nie ukrywając ceny, jaką przychodzi Jej za swoje wysiłki płacić.
Aleksandra Gola