Miesiąc po zamieszkaniu w Delhi wybieram się do salonu piękności. Nie jest to wyzwanie - na każdym rogu można tu znaleźć fryzjera, kosmetyczkę czy gabinet masażu. Wszyscy dbają o wygląd, choć każdy na miarę swoich możliwości. Najtańszy jest uliczny fryzjer, którego wyposażeniem są rozstawiony na ulicy fotel, lustro i brzytwa. Wybieram wyższy standard. Wchodzę do typowego niewielkiego salonu na mojej ulicy. Wita mnie siedmiu pracowników - i kobiety, i mężczyźni. Jestem jedyną klientką. Z właścicielką gabinetu wybieramy zabiegi. Decyduję się na jeden z droższych pakietów, za 1,5 tys. rupii (ok. 90 zł). Będzie to depilacja ciała woskiem, nitkowanie, czyli tzw. threading, rozjaśnianie skóry, czyli bleaching, manikiur, pedikiur oraz oczyszczanie twarzy i makijaż.

W malusieńkim pokoju stoi łóżko i wisi tabliczka: ''Kliencie, dla własnego bezpieczeństwa sprawdź, czy obsługa umyła ręce, zanim przystąpi do zabiegów''. Drobna dziewczyna błyskawicznie przystępuje do dzieła. Nie mam śmiałości zapytać, czy zastosowała się do zaleceń z tabliczki. Oznajmiam za to, że ograniczę się do woskowania nóg. Z dezaprobatą chwyta mnie za przedramię i tłumaczy, że włosy na rękach absolutnie trzeba usunąć. Hinduski mają na tym punkcie fioła. Depilują ciało, zaczynając od stóp, a kończąc na twarzy.

Włosy rosnące na twarzy usuwają za pomocą nitkowania. To starodawna indyjska metoda wyrywania włosów bawełnianą nitką. Jest mniej bolesna niż pęseta czy wosk i nie podrażnia skóry. Kosmetyczka robi z nitki ósemki. Wkłada jeden kawałek nici do ust, trzymając jednocześnie w palcach pozostałe końce. Energicznymi ruchami głowy pociąga nitkę, która wyrywa brwi. Wygląda to zabawnie, ale efekt jest imponujący.

Jaśniej znaczy lepiej

Wybielanie lub rozjaśnianie skóry stało się w Indiach niemal kulturowym obowiązkiem. Szacuje się, że ok. 40 proc. Hindusów używa preparatów wybielających lub korzysta z zabiegów rozjaśniających skórę. "BBC News Magazine" donosi, że w 2010 r. indyjski przemysł produkujący preparaty wybielające skórę był wyceniony na 432 mln dol. (wg AC Nielsen) i wzrasta o 18 proc. każdego roku. Inna firma badawcza podaje, że w Indiach sprzedaje się więcej kremów rozjaśniających niż coca-coli. Skąd ta potrzeba?

Jasna skóra to nie tylko synonim piękna, lecz także wyznacznik statusu społecznego. Wiąże się z perspektywą lepszej pracy, większą szansą na znalezienie narzeczonego.

Pytam o to Deepti Sharmę, projektantkę mody i wykładowczynię akademicką, która mieszka w Delhi od urodzenia. - Jasna skóra kojarzy się z zamożnością. Biali uważają, że skóra opalona wygląda świeżo i zdrowo, w Indiach jest na odwrót. To jasna skóra świadczy o kondycji i dobrobycie - mówi Deepti.

Na rynku pojawiły się dezodoranty z kremem rozjaśniającym skórę pod pachami i preparaty do rozjaśniania części intymnych. Telewizyjna reklama tych drugich wywołała sprzeciw wielu Hindusek i rozpoczęła debatę na temat dyskryminacji z powodu koloru skóry.

Włosy tylko długie

99 proc. kobiet w Indiach ma długie, lśniące, czarne włosy, które najczęściej noszą spięte w kucyk. Deepti hołduje tradycji - nosi klasyczne stroje i gładko zaczesaną fryzurę. Pytam, czy nie kusi jej, by włosy ściąć. Deepti: - Absolutnie nie! Długie włosy to oznaka zdrowia i piękna. Kiedyś kobiety dużo więcej gotowały i ze względów higienicznych włosy musiały być spięte. Dziś, podążając za zachodnią modą, ścinają, ale rzadko. Z kolei wyznawcom sikhizmu, kobietom i mężczyznom, nie wolno ścinać włosów przez całe życie.

- Do pielęgnacji używamy olejku kokosowego oraz mieszanek, które kobiety przygotowują w domu. Jedną z nich jest pasta z amli (indyjski agrest) i shikakai (puder z orzechów). Orzechy przyciemniają włosy i nadają im połysk. Z kolei w lecie na włosy (ale również dłonie i stopy) nakłada się hennę, która oprócz przyciemniania włosów chłodzi skórę.

Stopy w ucisku

- Hindusi najczęściej chodzą boso. Buty trzeba zdejmować, wchodząc do świątyni i do domu, w restauracjach. W związku z tym dbanie o stopy to wyzwanie - mówi Deepti. Co nietypowe, w Indiach manikiurzysta to głównie męski zawód.

Manikiur i pedikiur łączą się z przyjemnym, ale bolesnym masażem. Próbuję. Przed pomalowaniem paznokci moje dłonie i stopy zostają wysmarowane olejkiem i zaczyna się rozmasowywanie. Na granicy bólu kciukiem i łokciem manikiurzysta dociska punkty na rękach i nogach oraz wygina palce tak, że zaczynam wątpić, czy wie, co robi. Po masażu czuję przypływ energii dzięki pobudzonemu krążeniu krwi.

W Indiach wierzy się, że masaże pomagają zachować zdrowie oraz równowagę fizyczną i psychiczną. Łączą się z praktykowaną przez 80 proc. społeczeństwa medycyną ajurwedyjską. Do masażu dobierane są olejki, np. ziołowy vata zalecany do skóry suchej, który poprawia cyrkulację, sezamowy wygładzający skórę i usuwający obrzęki mięśni czy z migdałów bogaty w witaminę E, magnez i wapno.

Czerwona kropka

Indyjski przemysł ślubny jest drugim po Chinach najbardziej lukratywnym na świecie. Ok. 40 mld dol. rocznie wydaje się na organizację wesel, biżuterię i ozdoby upiększające kobiece ciało. Jedną z bardziej charakterystycznych jest tzw. bindi, czyli czerwona kropka na środku czoła. Deepti: - Tradycyjnie bindi to symbol kobiet zamężnych. A środek czoła to miejsce, gdzie koncentruje się energia i umiejscowiona jest szósta czakra (ajna). Czerwoną pastę kumkum (z kurkumy lub szafranu z domieszką wapna gaszonego) rozsmarowuje się opuszką serdecznego palca. Mnie się nigdy nie udało uzyskać idealnego kółka, ale moja mama robiła perfekcyjne bindi. Dziś kobiety noszą kropki przyklejane, jako ozdobę. Drugim upiększającym elementem wyglądu panny młodej i znakiem przynależności do męża jest sindoor, czyli czerwona lub pomarańczowa kreska we włosach wzdłuż przedziałku. Robi ją mąż podczas ślubu. Hindusi wierzą, że kolor czerwony i pomarańczowy przynoszą szczęście. Ważnym rytuałem jest malowanie rąk henną (mehendi). Ma przynieść pannie młodej pomyślność.

Dopytuję o czarne kreski pod oczami, które noszą kobiety. Deepti: - Robi się je za pomocą kajalu, który tradycyjnie wytwarza się podczas święta światła Diwali (13.11). Sama na co dzień używam kajalu w formie kredki.

Kurkuma daje blask

Trudno ocenić wiek Hindusek. Wyglądają młodo, bo niezależnie od wieku noszą kolorowe ubrania. Według Deepti nie tylko stroje sprawiają, że Hinduski pięknie się starzeją. - To również zasługa używania domowej roboty preparatów do pielęgnacji. Moja mama nigdy by nie poszła do salonu piękności. Od niej nauczyłam się, jak przygotowywać kosmetyki i jak ich używać. Jednym z nich jest pasta do masażu ubtan z kwiatu ciecierzycy, musztardy lub olejku migdałowego, kurkumy, kozieradki, kiełków pszenicy oraz olejku różanego. Ubtan to naturalny sposób dbania o ciało - masaż i piling przywracające skórze blask. Kiedyś łączono go z dietą i wykonywano przy muzyce relaksacyjnej, a cała kuracja trwała 40 dni! Dziś nikt nie ma na to czasu. Kobiety szukają szybkich rozwiązań. Chodzenie do salonów piękności to dzisiejsza rzeczywistość.